czwartek, 18 października 2012

Jak pracować z emocjami? 3/4

36

Dzisiaj kolejna część artykułu: Jak pracować z emocjami.


Poprzednią część serii możesz przeczytać tutaj:

Powróćmy zatem do opisanego w poprzednim artykule łańcucha automatyzmów: MYŚL - NAWYK.

„Jurek to cham” -> wkurzam się -> chcę nakrzyczeć na Jurka -> krzyczę na Jurka -> buduję nawyk w którym:

MYŚL = ZACHOWANIE NAWYKOWE

„Jurek to cham” = krzyczę na Jurka

Podczas medytacji i obserwacji swojego ciała zauważamy różne impulsy. Gdy siedzisz w medytacji i trenujesz uważność, nagle masz ochotę zmienić pozycję, podrapać się po nosie, przejechać dłonią po twarzy.

Zauważasz ten impuls. Dajesz sobie przestrzeń. Pozostajesz z tym impulsem - nie realizując go. Świadomie decydujesz czy chcesz go zrealizować zachowaniem. I działasz albo pozostajesz bez działania.

Im częściej praktykujesz obserwację impulsów, tym większą otrzymujesz wolność emocjonalną w trudnych i konfliktowych sytuacjach.

Po prostu.

- Pojawia się myśl: „Jurek to cham”.

- Zauważasz ją.

- Jeżeli jeszcze się z nią identyfikujesz - odpala się stan emocjonalny -> WKURZENIE.

- Obserwujesz doznania fizyczne jakie się pojawiają.

- Pojawia się impuls -> NAKRZYCZEĆ NA JURKA.

- Obserwujesz impuls. Pozostajesz z nim.

- Świadomie decydujesz jak chcesz zareagować.

To jest prawdziwa wolność. Pozostawać ze swoimi emocjami. Nie wypierać ich. Nie tłumić. Z akceptacją wysłuchiwać. I świadomie decydować jak chcesz żyć.

EMOCJE PUSTE I PRAWDZIWE

W buddyzmie zen istnieje rozróżnienie na emocje puste i prawdziwe. Uważam, że ten model ma świetne przełożenie na nasze życie.

Emocje prawdziwe to emocje, które odpalają się nam w reakcji na sytuację, która się aktualnie dzieje.

Przykład: idziesz po ulicy i widzisz jak mały chłopczyk wbiega na jezdnię, po której pędzi samochód. Odpala Ci się bardzo silny stan emocjonalny, który aktywuje Cię do działania. Idziesz za impulsem.

Doskakujesz, chwytasz dziecko za kurtkę i wyciągasz z jezdni. Samochód przelatuje tuż obok. Odczuwasz karuzelę emocjonalną przez kilka chwil. Mija parę minut, Twój organizm powraca do równowagi energetycznej.

Emocje się wyciszają. Jesteś obecny a Twój umysł jest pusty.

Emocja była Ci w danym momencie potrzebna. Pomogła Ci podjąć działanie. I się rozpuściła. Koniec.



Emocja pusta jest to emocja, która pojawia się jako efekt wewnętrznych mentalnych opowieści, które nakręcamy w swojej głowie, a które nie mają nic wspólnego z aktualnie prawdziwą rzeczywistością.

Przykład:

Mija 5 dni od sytuacji z chłopcem. Siedzisz sobie w swoim pokoju. Jest wieczór. Sobotni spokojny wieczór. Pijesz herbatę i słuchasz jazzu. Nagle przypominasz sobie sytuację z chłopcem i zaczynasz nakręcać swój umysł historiami na jej temat:
- a co by się stało jakbym nie zdążył?
- obaj mogliśmy zginąć!
- co jego rodzice by przeżywali gdyby on zginął?
- nie wybaczyłbym sobie gdybym go nie uratował!

Umysł zacznie produkować historie, a Ty im bardziej w nie wchodzisz - tym bardziej odcinasz się od rzeczywistości i swojego wnętrza. Skoro utożsamiasz się z produkowanymi myślami, ciało zaczyna produkować emocje. Napinasz się i odczuwasz ból, smutek, strach. Pętla się nakręca i nakręca.

To są emocje puste. Nie mają żadnego odniesienia do aktualnej chwili i powstają wyłącznie na bazie twojego rozkręcania umysłowych historii.

W buddyzmie istnieje określenie „Umysł jak woda” - Mushin. „Umysł jak woda” oznacza funkcjonowanie twojego umysłu na bazie poniższej metafory:

Wyobraź sobie staw otoczony lasem. Nie ma do niego dostępu żaden wiatr. Tafla wody jest idealnie płaska. To naturalny stan Twojego umysłu. Rzucasz do wody kamień. Woda zareaguje absolutnie adekwatnie do tego jak duży był to kamień i z jaką siłą został wrzucony a następnie w odpowiednim czasie powróci do stanu absolutnie płaskiej tafli.

Podobnie sytuacja może wyglądać z twoimi emocjami jeżeli będziesz regularnie medytował i świadomie nad nimi pracował.

Kłócisz się z kimś. Twój umysł reaguje adekwatnie do twoich przekonań i wymogów na temat danej kłótni oraz na stan emocjonalny osoby, z którą się sprzeczasz. A następnie w adekwatnie krótkim czasie absolutnie się wycisza i jest pusty.

Z drugiej strony: Masz świetny mecz w tenisa, wygrywasz bardzo zacięty pojedynek. Umysł reaguje adekwatnie do intensywności pozytywnych emocji - a następnie w odpowiednim czasie się oczyszcza i uspokaja.

Zaraz ale jak to?! Oczyszcza się z pozytywnych emocji? To ja nie chcę :)!

Prawda jest jednak taka, że również w momencie, w którym nakręcasz w swojej głowie pozytywne myśli i mocno w nie wchodzisz - emocjonalnie przestajesz mieć możliwość pełnego przeżywania chwili obecnej i doświadczania prawdziwej radości, która jest zawsze pod emocjami.

 NARZĘDZIA PRACY Z EMOCJAMI

Nadszedł czas na esencję tego artykułu. Zanim jednak przejdziemy do konkretnych narzędzi istotne jest żebyś poznał trzy kluczowe w kontekście ewolucji świadomości i pracy z emocjami pojęcia.

Podczas rozwoju inteligencji emocjonalnej bardzo istotne jest rozróżnienie pomiędzy OTWARTOŚCIĄ, UWAŻNOŚCIĄ a UŚWIADOMIENIEM.

UWAŻNOŚĆ

jest to świadome, zaangażowane kierowanie swojej uwagi na dany element twojego aktualnego doświadczenia, bez oceniania i bez interpretacji.

Możesz być uważny aktywności swojego umysłu, swoich zmysłów, doznań cielesnych, swoich emocji, bicia swojego serca, swojego oddechu.

Uważność jest świadomą zaangażowaną uwaga obserwującą dany aspekt doświadczenia chwili obecnej. Gdy trenujesz uważność - obserwuj z zaangażowaniem a jednocześnie bez oceniania przedmiot swojej medytacji. Jeżeli coś pojawia się w Twoim polu świadomości, sam przytomnie zadecyduj czy chcesz się temu uważnie przyjrzeć czy też po prostu to zaobserwowałeś i łagodnie powracasz do koncentracji na zmysłach/oddechu/ciele/umyśle.

Przykład: załóżmy, że z uważnością obserwujesz swój oddech. Nagle odpływasz w fantazjowanie o jutrzejszej imprezie.

Zauważ, że odpłynąłeś myślami, zaakceptuj to i powróć łagodnie do medytacji. Następnie pojawia się w Twoim ciele silna emocja - również zauważasz ten fakt. Możesz albo przyjrzeć się doznaniom fizycznym związanym z daną emocją, aż się ona rozpuści albo po prostu z życzliwością ją przyjąć i łagodnie powrócić do skupienia na oddechu.

Kolejną rzeczą, którą witasz w swoim polu świadomości jest impuls aby podrapać się po nosie. Zauważasz go. Obserwujesz doznania fizyczne. Świadome decydujesz czy chcesz podrapać się po nosie czy też powrócić do uwagi skierowanej na oddech.

Uważność jest ZAANGAŻOWANĄ ŚWIADOMĄ UWAGĄ. Ty decydujesz co obserwujesz i jak kierujesz swoją uważnością.

OTWARTOŚĆ

Za każdym razem gdy czegoś doświadczasz, twoje stare umysłowe schematy oceniania mogą wrzucić to w worek:
- przyjemne
- nieprzyjemne
- neutralne

Naturalną schematyczną reakcją może być: przyklejenie się do przyjemnych doznań i pławienie w nich i zamknięcie na doznania nieprzyjemne.

Jeżeli chcesz doprowadzić do pogłębienia twojej świadomości i uzyskać dostęp do bezwarunkowych uczuć takich jak radość, spokój i miłość – „musisz„ otwierać się na wszystko czego doświadczasz. W każdej chwili swojego życia masz wybór: albo otwierasz się albo zamykasz na swoje aktualne, prawdziwe doświadczenie.



W momencie gdy się w pełni otwierasz - podejmujesz świadomą decyzje o pozostaniu z tym co się dzieje i odpuszczeniu całej mentalnej kontroli.

Dla wyłapania różnicy: UWAŻNOŚĆ to świadoma zaangażowana uwaga na elemencie bieżącego doświadczenia albo na całym bieżącym doświadczeniu, natomiast OTWARTOŚĆ to pełne poddanie się aktualnemu momentowi, odpuszczenie potrzeby kontroli i pozwolenie teraźniejszej chwili na bycie. OTWARTOŚĆ jest pełną niezaangażowaną bezwysiłkową uwagą.

Po prostu puszczasz bariery i pozwalasz sobie zanurzyć się w momencie i doświadczać. Ponieważ jesteś otwarty - nic się nie zatrzymuje i wszystko przepływa przez Ciebie swobodnie.

Gdy się zamykasz na bieżącą chwilę - trudne emocje napotykają na ścianę oporu z twojej strony i się na niej kumulują. Z biegiem lat zbiera się ich tam ciągle więcej i więcej - aż tama musi się złamać pod ich naporem. Możesz odczuć to w bardzo silny sposób w swoim życiu.

Gdy natomiast otwierasz się w pełni na wszystko czego doświadczasz - nie ma żadnej tamy. Nie ma barier. Trudne emocje nie zatrzymują się - bo nie mają na czym. Swobodnie przepływają przez pole Twojej świadomości a Ty wzrastasz, uczysz się i pozostajesz wolny.

Otwartość to objęcie bezwysiłkową uwaga całego swojego aktualnego doświadczenia.

UŚWIADOMIENIE

Uświadomienie to po prostu zauważenie elementu, który pojawia się w polu naszej świadomości. Jest to poziom, z którego bezstronnie obserwujesz wszystko co się dzieje i wszystko czego doświadczasz. Bez absolutnie żadnych ocen, preferencji, przywiązywania i uciekania. Czysty niezmącony interpretacjami odbiór rzeczywistości.

W momencie, w którym cokolwiek pojawia się w polu Twojej świadomości (doznania zewnętrzne, myśl, emocja, obraz mentalny, dialog wewnętrzny, odczucie ciała, impuls zachowania, uczucie) po prostu to zauważasz i nic więcej. Po prostu to rejestrujesz.

Za każdym razem gdy rejestrujesz, że coś pojawiło się w Twoim doświadczeniu wzmacniasz swoje UŚWIADOMIENIE. Odklejasz się coraz bardziej od swoich myśli i skostniałych przekonań robiąc coraz więcej miejsca na swoją prawdziwą naturę, czyli swobodne bezwysiłkowe działanie.

W kolejnym artykule otrzymasz 9 konkretnych narzędzi, dzięki którym będziesz mógł zacząć świadomie pracować ze swoimi emocjami i odkryć prawdziwe i pełne przeżywanie chwili obecnej.

Jeżeli masz jakiekolwiek refleksje, pytania, przeżycia w temacie emocji – podziel się nimi w komentarzach.


photos attribution:

36 komentarze:

A pisze...

Mam wyrzuty, że tak męczę, ale mam pytanie :) O emocje puste i prawdziwe. Przykład: przeczytałam twój artykuł, wywołał u mnie jakieś emocje (o super, bardzo ciekawy tekst, pozwolił mi zrozumieć kilka kwestii), odeszłam od komputera, powiedzmy po to aby ugotować obiad. W trakcie krojenia cebuli, moje myśli uciekają w stronę artukułu i sobie zaczynam w głowie analizować silniej jego treść i myśleć o nim i pojawiają się kolejne pytania i chęci drążenia tematu - czy to jest emocja pusta? Czy to jest po prostu myśl, na którą mam spojrzeć, wrócić swobodnie do krojenia cebuli i później wrócić do artykułu i skupić się na nim i wtedy przywołać tamte myśli? Tak po ludzku: sytuacja z dzieckiem to rozpamiętywanie a sytuacja opisana przeze mnie to raczej rozproszenie uwagi a nie "rozpamiętywanie" treści artykułu? A jeśli tak to czym będzie rozmyślanie po pracy nad mailem klienta, w którym wyraził np. niezadowolenie z jakiegoś tam działania (czyli to działanie jest już przeszłe, ale można z niego wyciągnąć wnioski na przyszłość)?

Łukasz pisze...

Nie rozumiem skąd podział ( i na jakiej podstawie) na uczucia warunkowe i bezwarunkowe. Te drugie wydają mi się takimi samymi uczuciami jak reszta, to znaczy radość, spokój i miłość, działają na takiej samej zasadzie jak i inne.

Rafał Cupiał pisze...

- A.

Tak jak pisałem wcześniej - pytaj ile masz ochotę, na wszystko w miarę możliwości z przyjemnością odpiszę :)

Przedstawiłem model proponowany przez nauczycielkę zen Joko Beck, model bardzo użyteczny - ale zawsze to tylko model, nie przywiązujmy się do niego.

Napisałaś, że pojawiają się myśli na temat artykułu - nie pisałaś nic o pojawiających się w ciele emocjach. Jeżeli pojawiają się myśli to pozwól im być. Zaobserwuj je i pozwól im przepłynąć.

Najważniejsze jest żebyś zadecydowała świadomie - czy chcesz w tym momencie na ten temat rozmyślać i świadomie analizować - czy wolisz się skoncentrować na robieniu obiadu.

Jeżeli chcesz coś przemyśleć może warto usiąść i porozmyślać. Jeżeli wolisz skupić się na obiedzie, zaakceptuj to, że pojawiły się myśli, zauważ, że się w nie zagłębiłaś i łagodnie powróć swoją uwagą do aktualnej czynności koncentrując się na działaniu i na doznaniach zmysłowych.

Jeżeli pojawiają się jakieś emocje w reakcji na myśli, również pozwól im być i uświadom sobie jakie doznania pojawiają się w Twoim ciele.

W ramach modelu Joko - będą to emocje puste, ponieważ pojawiają się na bazie myśli na temat nieteraźniejszego wydarzenia.

Tak po ludzku: nie siedzę w Twojej głowie, ale raczej tak będzie, że sytuacja z dzieckiem to wchodzenie znowu we wspomnienie, a sytuacja z artykułem to tworzenie nowych myśli analizujących przeczytany artykuł.

Z myśleniem to jest tak :)

Myśli są naturalnym przejawem aktywności umysłu. Myśli naturalnie pojawiają się i znikają. Świadomość obserwuje myśli i się z nimi nie identyfikuje. Po prostu myśli są "na temat rzeczywistości" a nigdy nie są "rzeczywistością". Mogą być oparte na zdroworozsądkowych faktach, ale zawsze pozostają tylko interpretacją umysłu.

Jeżeli sobie to uświadomimy w 100 procentowej pełni - uzyskamy całkowitą wolność emocjonalną :)

Kwestia jest taka: czy rozpamiętujesz mail niezadowolonego klienta, wchodzisz emocjonalnie w te wspomnienia, identyfikujesz się ze swoimi myślami i nakręcasz stany emocjonalne?

Czy z drugiej strony pozwalasz naturalnie przepłynąć myślom dotyczącym sytuacji, świadomie analizujesz sytuację mentalnie, bierzesz informację zwrotną (okej, to i to następnym razem zrobię lepiej), akceptujesz i zamykasz pętle myślenia?

Wszystko jest kwestią świadomości.

Jest różnica między myśleniem użytecznym a nie użytecznym.

Pozdrawiam serdecznie :) !


- Łukasz

Łukaszu, nie dokonałem podziału na uczucia warunkowe i bezwarunkowe. Dokonałem podziału na uczucia i emocje. Przy założeniu, że uczucia są bezwarunkowe (po prostu są :) a emocje są warunkowe (zależą od określonych czynników.

Załóżmy, że euforia jest emocją. Warunkiem wejścia w euforię jest zaistnienie w naszym życiu sytuacji, którą z naszego modelu rzeczywistości zinterpretujemy jako bardzo przyjemną, pozytywną, korzystną. Jeżeli natomiast zaistnieje sytuacja, którą określimy mianem tragicznej - odpali nam się inny stan emocjonalny -> np. rozpacz.

Mając natomiast dostęp do bezwarunkowej radości, odczuwamy ją niezależnie od tego czego doświadczamy w naszym życiu. Tak samo sytuacja wygląda z miłością czy też spokojem.

Pozdrawiam serdecznie :)

Łukasz pisze...

Faktycznie trochę pomieszałem, chodziło oczywiście o podział na uczucia ( jako bezwarunkowe) i emocje (jako warunkowe).

Z tego co widzę to te klasyfikacje są całkowicie przypadkowe i subiektywne, co zresztą sam potwierdzasz ("przy założeniu", "po prostu są"). Tak więc po co ten podział, jak wychodzi na to że wszystko jest warunkowe (zależne od punktu widzenia) ???

Rafał Cupiał pisze...

Klasyfikacje te nie są w żaden sposób przypadkowe. Bazują na założeniach psychologii transpersonalnej i na moich własnych doświadczeniach z integracją osobowości i stanami medytacyjnymi.

Jeżeli chodzi o subiektywizm to moglibyśmy się pokusić o stwierdzenie, że każdy model jest absolutnie subiektywny i nie oddaje w pełni świata obiektywnego, który jest poza wszelkimi modelami i wychodząc z takiego założenia - zanegować istnienie jakichkolwiek modeli/uproszczeń/schematów/klasyfikacji.

Jednakże tak jak słowa tak i ten podział jest wyłącznie kierunkowskazem do doświadczenia a nie samym doświadczeniem. Nie jestem zwolennikiem budowania modeli dla modeli. Jeżeli już posługuje się jakimś schematem to wyłącznie gdy odnajduję w nim użyteczność.

Nie potwierdziłem przypadkowości klasyfikacji w żaden sposób, to już Twoja interpretacja mojej wypowiedzi.

Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że większość ludzi w naszym społeczeństwie żyje na poziomie dualistycznych emocji, nie mając zupełnie dostępu do poziomu uczuć - model ten może wydawać się dla nich niezrozumiały.

Wierzę jednak, że gdy ktoś doświadczy głębi uczuć płynących ze swojego centrum to będzie bardzo łatwo mógł oddzielić powierzchowne warunkowe emocje od bezwarunkowych uczuć.

"po prostu są" - oznaczało, że są bezwarunkowe.

W momencie, w którym ktoś ma dostęp do uczuć, może stracić absolutnie cały majątek, rodzinę i zachować niewzruszony wewnętrzny spokój. Może upaść mu biznes, który budowałeś przez lata - i będzie odczuwał wewnętrzną radość.

Może przydarzyć się mu jakaś poważna choroba - i będzie odczuwał bezwarunkową wdzięczność wobec wszystkiego co doświadcza w każdej chwili.

Ktoś może go zdradzić, skrzywdzić, okraść a on będzie tę osobę tak samo kochał, bo jego miłość nie będzie już oparta na wymogach i warunkach ego.

Podczas gdy w tych wszystkich sytuacjach zazwyczaj odpalają się ludziom silne emocje:

- gdy ktoś traci majątek - odpala się złość (wynikająca z przekonania, że rzeczywistość powinna być inna niż jest, albo że rzeczy materialne powinny być stałe, albo że ktoś na coś zasługuje czy nie zasługuje - to wszystko to są historię związane z naszą małostkową wizją siebie i próbą zamknięcia rzeczywistości w model)

- gdy pojawia się choroba - odpala się żal (wynikający z historii, że rzeczywistość mogłaby być inna niż jest - że nie jest doskonała taka jaka już jest)

- etc.

Oczywiście to nie jest tak, że emocje są w jakikolwiek sposób złe. Skoro się pojawiają to są absolutnie potrzebne. Pokazują nam gdzie mamy jeszcze wymogi, przekonania na temat świata, z którymi się identyfikujemy, mechanizmy ego, wydziedziczone części siebie. Skoro się pojawiają otwieramy się na nie w pełni, obserwujemy je a one się transformują.

Również świetnie jest czasem wejść w proces. W proces przyjemnych i nieprzyjemnych emocji i po prostu doświadczać. Wszystko jest kwestią uświadomienia.

Możemy mieć dostęp do tych wszystkich źródłowych uczuć niezależnie od naszych okoliczności zewnętrznych, bo przestajemy definiować nasze życie przez pryzmat tego czy świat zewnętrzny spełnia wymogi naszego ego i trafia w kryteria "dobre/złe" i nasze przekonania na temat teg jaka powinna być rzeczywistość.

...

Rafał Cupiał pisze...

...

Poprzez integrację różnych moich JA, poprzez medytację, poprzez dostrajanie do zmysłów i świadomą obserwację moich doznań, impulsów, zachowań i pętli myślowych - coraz bardziej żyję realizując źródłowe uczucia. I dzieje się magia :)

W pewnym momencie czujesz absolutny spokój i wiesz, że wszystko we wszystkich dziedzinach Twojego życia jest okej. Jednocześnie spokój ten nie wiążę się z biernością bo odpala Ci się bezwarunkowa motywacja i bezwysiłkowo zaczynasz realizować swoją najgłębszą misję.

Cokolwiek doświadczasz wzbudza w Tobie wdzięczność bo wiesz, że gdy się na to otwierasz - wzrastasz, integrujesz się i jesteś coraz bliżej swojego prawdziwego JA.

Podsumowując:

Tak, uważam, że podział ten jest jak najbardziej użyteczny. Zrozumienie modelu przychodzi w momencie, w którym dotkniesz bezwarunkowego i transpersonalnego uczucia, przekraczając swoje JA, swoje małostkowe wymogi i przywiązania.

Wtedy różnica pomiędzy powierzchownymi dynamicznymi emocjami, opartymi na: "chcę A od świata" - "nie chcę B od świata" a bezwarunkowymi uczuciami, które stanowią esencję Ciebie - stanie się bardzo wyraźna.

Pozdrawiam serdecznie :)

Anonimowy pisze...

Jak uzyskać dostęp do uczuć ? Gdy pozostaje obecny nie przychodzi do mnie jakaś boska moc dzięki której jestem spokojny,radosny, jest tak normalnie, bez fajerwerków.

Rafał Cupiał pisze...

Skąd wiesz, że jesteś obecny?

Poza tym, możliwe, że tworzysz wymóg -> gdy jestem obecny to muszę odczuwać radość i spokój i nie akceptujesz siebie, gdy jest normalnie, bez fajerwerków -> odcinasz się tym samym od rzeczywistości, która już jest taka jaka jest -> i odcinasz się automatycznie od dostępu do bezwarunkowych uczuć.

Jest kilka ćwiczeń medytacyjnych, które pozwalają Ci uzyskać dostęp do poziomu uczuć.

Pozdrawiam serdecznie
Rafał

Anonimowy pisze...

Najczęściej obserwuję oddech albo uczucia z ciała ale też nigdy nie udaje mi się to na dłuższą chwilę chociaż praktykuje to już kilka tygodni.

Rafał Cupiał pisze...

Co oznacza "praktykujesz"?

Polecam usiąść codziennie na 30 minut i koncentrować się na doznaniach zmysłowych i na skanowaniu swojego ciała.

Odlatujesz - zauważasz, że odleciałeś - łagodnie wracasz do uważności.

Po 4 tygodniach odczujesz dużą różnicę.

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Ok, spróbuję.

Łukasz pisze...

"Bazują na założeniach psychologii transpersonalnej i na moich własnych doświadczeniach z integracją osobowości i stanami medytacyjnymi."

Trudno nie doświadczać czegoś w co wcześniej się wierzyło :)

"Jeżeli chodzi o subiektywizm to moglibyśmy się pokusić o stwierdzenie, że każdy model jest absolutnie subiektywny i nie oddaje w pełni świata obiektywnego, który jest poza wszelkimi modelami i wychodząc z takiego założenia - zanegować istnienie jakichkolwiek modeli/uproszczeń/schematów/klasyfikacji."

Nie popadajmy w przesadę, chodziło mi o to że sfera "duchowa" jest czymś bardzo subiektywnym. Kolega wypowiada się tak jakby odkrył jakąś absolutną i prawdziwą wiedzę - to nic innego jak religijne (dogmatyczne) myślenie.

"Jednakże tak jak słowa tak i ten podział jest wyłącznie kierunkowskazem do doświadczenia a nie samym doświadczeniem."

Ależ kolega sam utożsamia jedno z drugim, i nie doświadcza czegoś w co sam wcześniej wierzył ???

"W momencie, w którym ktoś ma dostęp do uczuć, może stracić absolutnie cały majątek, rodzinę i zachować niewzruszony wewnętrzny spokój. Może upaść mu biznes, który budowałeś przez lata - i będzie odczuwał wewnętrzną radość."

Czy to nie pachnie, wymuszaniem w sobie pewnych określonych emocji/uczuć wbrew obiektywnej sytuacji. To nic innego jak wypieranie z siebie negatywnych stanów emocjonalnych. Problemem nie jest taka czy inna emocja, ale "lgnięcie" do niej.

"W pewnym momencie czujesz absolutny spokój i wiesz, że wszystko we wszystkich dziedzinach Twojego życia jest okej."

To nic innego jak ucieczka od zmiennej rzeczywistości - szukać świata gdzie wszystko jest znane i poukładane, dzięki czemu nic już nie mąci naszego spokoju, miejsce gdzie nie musimy już myśleć, bo znamy całą prawdę.


Rafał Cupiał pisze...

hej

1. Pomyliłeś kolejność.

Najpierw doświadczyłem poprzez medytację potem znalazłem opracowania psychologii integralnej i transpersonalnej opisujące moje doświadczenia.

W tym kontekście efekt przepowiedni nie jest adekwatny.

2. Nie uważam, że uznanie absolutnego relatywizmu byłoby przesadą :)

Absolutny relatywizm zakłada, że "absolutny relatywizm" jest relatywny.

Przeogromna część naszego wewnętrznego doświadczenia pozostaje subiektywna.

Jestem daleki od trzymania się dogmatycznych założeń. Nie twierdzę, że moja prawda jest prawdziwa dla Ciebie. Testujemy nasze własne modele rzeczywistości. Ja robię to po to by zaktualizować swój własny.

A jaki jest Twój cel? :)

Sfera duchowa jest kwestią subiektywną w momencie, gdy "nietrafnie" pojmujemy duchowość.

Wtedy siedzimy w boksie, patrzymy, że mamy brzydkie tapety - jesteśmy nieszczęśliwi. Myślimy - a!, zajmę się duchowością, będę szczęśliwy!

Zmieniamy tapety na ładniejsze, nadajemy fajne znaczenie naszemu życiu - siedzimy w tym samym boksie, ale uśmiechnięci -> bo mamy świetny wystrój.

Dla mnie duchowość jest przekroczeniem boksa i transpersonalne doświadczanie rzeczywistości, bez myśli i przekonań.

Oczywiście to tylko mój model, zbudowany intelektualnie by ująć w ramy konceptualne nieintelektualne doświadczenia, których wyjaśnień szukałem w literaturze i opracowaniach nauczycieli zen, buddyzmu i psychologów transpersonalnych.

Nie twierdzę, że jest to dla Ciebie prawda obiektywnie prawdziwa.

Jeżeli możesz zaktualizować mój model - będę ogromnie wdzięczny za tę okazję do wzrostu.

3. To jest chyba zdanie oznajmujące a znaki zapytania są wskaźnikiem późniejszej konfuzji :P

W żaden sposób absolutnie nie utożsamiam jednego z drugim.

Doświadczam. Ubieram nieintelektualne doświadczenie w słowa by móc je przekazać innym i pokierować ich do tego samego doświadczenia.

Przed doświadczeniem nie istniała kategoria poznawcza tego doświadczenia (nie było prototypu) - a więc nie było "wiary" w historię o doświadczeniu.

4. Drogi kolego :)

Sytuacja obiektywna nie budzi żadnych emocji ponieważ jest absolutnie neutralna - zawsze.

To nasza interpretacja i odniesienie sytuacji do dynamiki ego oraz do indywidualnego systemu przekonań i wartości sprawia, że sytuacja jest oceniana przez procesy poznawcze - a co za tym idzie odpala się reakcja emocjonalna.

Nie jest to wypieranie negatywnych stanów emocjonalnych. Jeżeli się pojawiają to znaczy, że są jeszcze określone historie dotyczące nas czy rzeczywistości, czyli przekonania ograniczające, w które wierzymy.

Gdy wzrasta uświadomienie, niezależnie od świata obiektywnego odczuwamy coraz większą akceptację i radość. Akceptacja nigdy nie jest związana z biernością - zawsze łączy się z właściwym działaniem. Dzięki temu mamy dużo większe zasoby niż rozpaczając czy wkurzając się.

"Problemem nie jest taka czy inna emocja, ale "lgnięcie" do niej." - w 1000 % się z drogim kolegą zgodzę :)

5. W moim modelu wręcz przeciwnie.

U mnie to jest pełne zanurzenie się w rzeczywistości i zrozumienie, że na pewnym poziomie wszystko jest absolutnie okej i absolutnie potrzebne.

To jest pełne zaakceptowanie absolutnie zmiennej rzeczywistości.

To jest zanurzenie się w świecie takim jaki jest zamiast szukania wyhalucynowanej rzeczywistości. Świata, w którym wszystko jest z każdą chwilą nowe i w "chaosie". Nawet jeżeli coś mąci nasze emocje to już nic nie mąci naszego spokoju bo staje się bezwarunkowy. Coraz częściej.

I myślimy. Tylko, że myślimy w pełni użytecznie. Zdając sobie sprawę z iluzoryczności myśli, nawet gdy są oparte na zdroworozsądkowych faktach i nie identyfikując się z nimi.

"znamy całą prawdę" - nie musimy znać prawdy, nie ma czegoś takiego jak prawda, my jesteśmy prawdą -> to tylko koncepty.

Dziękuję Ci serdecznie za możliwość dyskusji.
Rafał


Łukasz pisze...

"Najpierw doświadczyłem poprzez medytację potem znalazłem opracowania psychologii integralnej i transpersonalnej opisujące moje doświadczenia."

Nie, najpierw musiałeś coś poczytać o medytacji i przyjąć pewien światopogląd jaki z tym zagadnieniem się wiąże.

"W tym kontekście efekt przepowiedni nie jest adekwatny."

Jest i to bardzo, zresztą to dotyczy całego naszego postrzegania, które dokonuje się za pośrednictwem naszego umysłu/mózgu. Jeżeli interesujesz się psychologią, to musisz wiedzieć że nasze subiektywne przekonania/kultura/środowisko, skutecznie zaburzają postrzeganie rzeczywistości. I nie omija to także tych wszystkich oświeconych guru (jakoś oświeconym Lamom przez wieki nie przeszkadzał istniejący w Tybecie, feudalizm, a wielu mistrzów zen aktywnie wspierało japoński militaryzm).

"Przed doświadczeniem nie istniała kategoria poznawcza tego doświadczenia (nie było prototypu) - a więc nie było "wiary" w historię o doświadczeniu."

Żadne doświadczenie nie może obyć się bez wcześniejszego skonstruowania "aparatu poznawczego", za pomocą którego doświadczamy tego i owego.

"A jaki jest Twój cel? :)"

A ja wiem , chyba życie.

""Problemem nie jest taka czy inna emocja, ale "lgnięcie" do niej." - w 1000 % się z drogim kolegą zgodzę :)"

Tyle że ja zaliczam do tej kategorii też "bezwarunkowe uczucia", bo nie widzę poważnego powodu by je z tego zbioru wyłączać.

"U mnie to jest pełne zanurzenie się w rzeczywistości i zrozumienie, że na pewnym poziomie wszystko jest absolutnie okej i absolutnie potrzebne.
To jest pełne zaakceptowanie absolutnie zmiennej rzeczywistości."

Zawsze mnie to ciekawiło: skoro wszystko jest ok, to po coś zmieniać ??? Po co szukać np. leku na raka ??? :P

"To jest zanurzenie się w świecie takim jaki jest zamiast szukania wyhalucynowanej rzeczywistości."

A jaki jest świat ??? Nie możesz postrzegać świata bez pośrednictwa mózgu i umysłu - bez określenia jakiejś stałej na której możesz się opierać. A nawet nasz mózg, na tym podstawowym poziomie postrzegania rzeczywistości jakim jest wzrok - dokonuje pewnych zmian i tworzy pewne jej odwzorowanie a nie dokładną kopię. Chyba wiesz że obiektywnie rzecz biorąc, takie coś jak np. kolory, nie istnieją :P

"my jesteśmy prawdą"

Bez obrazy, ale to pustosłowie.

Rafał Cupiał pisze...

:) :) :)

1.

Nie.

Najpierw przeczytałem prostą instrukcję: "usiądź i zacznij obserwować swoje doznania i to co się dzieje w Twoim umyśle".

Usiadłem. Zacząłem obserwować i doświadczać.

Rzeczywiście - rozbudowany, ogromy "światopogląd".

Swoją drogą jaki jest Twoim zdaniem "światopogląd" związany z medytacją? Techniki medytacyjne są obecne w tak wielu systemach filozoficznych, duchowych i myślowych, że niemożliwym byłoby ujednolicenie modelu.

Np. medytacja mindfulness, której jestem ogromnym zwolennikiem, jest medytacją gruntownie przebadaną przez neurologów, neurobiologów i psychiatrów klinicznych, z wielokrotnie potwierdzoną skutecznością leczenia chorób psychosomatycznych (np. łuszczyca), depresji klinicznej na poziomie skuteczności równym interwencji farmakologicznej, zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, stanów dwubiegunowych.

U osób praktykujących MF przez min. dwa miesiące stwierdzono pogrubienie włókien w środkowej korze przedczołowej, obniżenie ciśnienia, pulsu, dotlenienie organizmu, poprawę wydolności serca, większą ilość dopaminy i serotoniny, spowolnienie metabolizmu, lepszą jakość snu, poprawę koncentracji i pamięci, itd. itp. etc.

A więc oparty na wyhalucynowanych przekonaniach "światopogląd" czy po prostu nauka? (pytanie - czym jest nauka, paradygmaty naukowe, również okazują się nietrwałe i podważalne :)

Polecam z serca świetne opracowanie "Clinical Handbook of Mindfulness" i pracę Johna Kabat Zinna, a już bardziej neurologicznie Daniel'a Siegiel'a (Developing Mind, Mindful Brain, Mindsight - szczególnie to ostatnie).

To, że spotykam się z różnymi duchowymi konceptami i założeniami, nie oznacza od razu, że je przyjmuję :)

W ramach bardziej "duchowej" lektury polecam natomiast głębsze teksty zen -> zawierają tyle koanicznych paradoksalnych sprzeczności, że musisz odkleić się od "duchowych" konceptów aby je pojąć na poziomie intuicyjnym.


2.

Uważam, że w tym kontekście efekt samospełniającej się przepowiedni nie jest adekwatny. Było doświadczenie przed powstaniem konceptu i przed powstaniem kategorii lingwistycznej.

"nasze subiektywne przekonania/kultura/środowisko, skutecznie zaburzają postrzeganie rzeczywistości." - ależ w stu procentach się z Tobą zgadzam.

Dlatego większość ludzi żyje w śnie. Wierząc w swoje myśli, uznając je za prawdziwe. Tkwiąc w małych pozamykanych bańkach, kłócąc się o to, że mapa to jednak terytorium!

Możesz to przekroczyć.

Przekonanie to stała myśl, w którą wierzysz, że jest prawdziwa. Rzeczywistość jest absolutnie zmienna więc przekonanie jest albo adekwatne do rzeczywistości i czujesz się dobrze - albo nie i tworzysz sobie cierpienie.

Wtedy zakłamujesz rzeczywistość w swoim umyśle pod swoje przekonanie żeby uniknąć dysonansu (cierpienia).

Gdy medytujesz zaczynasz rozumieć, że TWOJE MYŚLI TO TYLKO MYŚLI a nie rzeczywistość, że STAN UMYSŁU TO TYLKO STAN UMYSŁU a nie rzeczywistość. I kiedy rozumiesz, że tak na prawdę projektujesz te wszystkie przekonania na świat to zaczynasz się od nich odklejać.

Cały czas masz myśli, ale przestają być prawdą objawioną. Są iluzją. Przejawem aktywności Twojego umysłu. Nie są rzeczywistością. Więc z każdą medytacją coraz mniej zakrzywiają Ci obraz świata.

Jeżeli interesujesz się psychologią być może spotkałeś się ze stwierdzeniem, że medytacja prowadzi do zaniku błędów poznawczych i mechanizmów obronnych -> a więc do mniej zakłamanego obrazu świata :)

Błędy poznawcze wynikają albo z ekonomiki myślenia (upraszczamy, generalizujemy - ale również potwierdzamy przekonania, które już mamy, mając punkt referencyjny na naszym modelu świata a nie w doświadczeniu) oraz z potrzeby utrzymania dobrego wizerunku siebie.

W momencie gdy orientujesz się, że Twój obraz JA to tylko koncept myślowy, nie musisz go już w żadnym stopniu bronić i zakłamywać świat, żeby go potwierdzać.

...

Rafał Cupiał pisze...

...

Za wiki, w korzyściach medytacji:

- "Zmniejszenie roli psychologicznych mechanizmów obronnych - mniej zakłamany obraz świata"
- "Zwiększona obiektywność (zdolność do nieosądzania sytuacji ze swojego punktu widzenia)"

"I nie omija to także tych wszystkich oświeconych guru (jakoś oświeconym Lamom przez wieki nie przeszkadzał istniejący w Tybecie, feudalizm, a wielu mistrzów zen aktywnie wspierało japoński militaryzm)." - rozumiem do czego zmierzasz, ale nie tędy droga. "Oświecenie" to kolejny koncept umysłu. To, że ktoś jest lamą czy mnichem zen nie oznacza, że żyje w pełnej obecności, miłości, świadomości i bezwarunkowości.

W sensie na pewnym poziomie nie odnajduję zasadności powyższych przykładów. Mogę na poziomie tych przykładów powiedzieć: a Dalajlama to i tamto. Ty odpowiesz, no ale Dalajlama przecież to i tamto. Nie wiem czy do czegoś to doprowadzi.

Chodzi o doświadczenie.

I tak również czytałem artykuł na Wikipedii o zen :P


3.

"Żadne doświadczenie nie może obyć się bez wcześniejszego skonstruowania "aparatu poznawczego", za pomocą którego doświadczamy tego i owego."

Jeżeli chodzi Ci o to, że żadne doświadczenie nie może obyć się bez wcześniejszego skonstruowania kategorii poznawczej - to zupełnie się nie zgodzę.

Aparat poznawczy to zmysły i świadomość. Masz do nich dostęp. Nie musisz ich konstruować. Z Twojego zdania wynika, że chodziło Ci chyba o kategorię poznawczą.

Dziecko może się oparzyć nie mając kategorii poznawczej ognia i oparzenia się. Dopiero potem może nadrukować interpretację na zdarzenie. Chyba, że hipokamp jeszcze nie rejestruje - zdarzenie trafi do pamięci nieuświadomionej, niezintegrowanej -> i będzie odpalało behawioryzmy w przyszłości.

Tak czy inaczej, dzieciak nie mając kategorii poznawczej doświadcza oparzenia. Teza imo obalona.


4.

Celem jest życie. Zgodzę się w pełni :)

Pytałem się natomiast jaki jest Twój cel w dyskusji :)


5.

Okej, szanuję Twój model.

W moim modelu uczucia są zupełnie inaczej odczuwalne. Już o tym pisałem zresztą.


6.

Wszystko się zmienia cały czas z chwili na chwilę.

Uznanie, że wszystko jest okej w danym momencie oznacza, że to co się już stało - stało się, to co się dzieje - dzieje się, to co już jest rzeczywiste - już jest rzeczywiste.

Możesz albo to zaakceptować (czyli uznać, że to jest okej tylko z tego powodu, że istnieje) albo się temu sprzeciwiać i tworzyć cierpienie.

Akceptacja nigdy nie oznacza bierności. Nie oznacza jest okej, więc będę sobie leżał.

Akceptacja zawsze łączy się z właściwym działaniem. Po prostu Twoje działanie staje się płynniejsze i bezwysiłkowe ponieważ korzystasz z pełni swoich zasobów i z prawdziwej aktualnej sytuacji - a nie takiej jakbyś chciał żeby była.

To tak jak w improwizacji. Oglądałeś może Whose Line Is It Anyway? Dla mnie improv to najlepsze narzędzie trenerskie i ... duchowe. To co już się stało w improwizacji, już jest - jest prawdziwe -> akceptujesz to i podejmujesz działanie w oparciu o to. Dzięki temu uzyskujesz dostęp do ogromnej kreatywności, elastyczności i spontaniczności.

...

Rafał Cupiał pisze...

...

7.

Możesz postrzegać świat bez umysłu. To jest pierwsza kwestia. Odsyłam do neuro i kogni :)

Tak oczywiście. Cały Twój organizm jest mózgiem, odbierasz rzeczywistość całym swoim organizmem. I tak, rzeczywiście nawet na poziomie wizualnym dochodzi do wielu zniekształceń.

Chodzi jednak o to, że zanurzasz się w najczystszym możliwym doświadczeniu świata bez nakładania na to osądów, interpretacji i ocen - z pełną otwartością przyjmując wszystko czego doświadczasz.

Nie tworząc też w trakcie doświadczenia konceptu -> "kolory to ściema -> przecież widzę tylko odbite promieniowanie elektromagentyczne od otaczających mnie powierzchni" :)

Nie będę się tutaj rozpisywał o stanach medytacyjnych, bo to nie miejsce na taką dyskusję.


8.

"Bez obrazy, ale to pustosłowie."

Już tłumaczę lingwistykę Łukaszu.

""znamy całą prawdę" - nie musimy znać prawdy, nie ma czegoś takiego jak prawda, my jesteśmy prawdą -> to tylko koncepty."

Sformułowanie "to tylko koncepty" oznacza "to tylko puste słowa", "to tylko puste idee".


Raczej nie obraziłbym się za to, że powtórzyłeś to co napisałem tylko innymi słowami :) :) :)


Pozdrawiam :)

Rafał Cupiał pisze...

Łukaszu,

polecam Ci lekturę tego krótkiego artykułu:

Buddyjski mnich - najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi

pozdrawiam :)

jj pisze...

Cześć, jedna rzecz mnie tu zaciekawiła,małe czepialstwo;):
otóż pierwszy raz się spotykam z takim podziałem na uważność, otwartość i uświadomienie. Wydaje mi się że dwa ostanie po prostu są składnikiem, czy konsekwencją samej uważności.
Jeśli jestem uważny to uświadamiam sobie to że jestem czogoś świadomy i akceptuje to tzn. siłą rzeczy niczego nie odrzucam a więc jestem otwarty. Po prostu nie wiem czy jest sens nadmiernie komplikować, ale może to ja tu czegoś nie czuję.
2 Ktoś wcześniej podał nieświadomie przykład chyba częstego nieporozumienia ( w każdym razie ja też w to wpadłem na początku mojej przygody z uważnością) tzn. oczekiwań dotyczących stanu uważności, tak jakby powinny pojawić się jakieś fajerwerki. Uważność to właśnie brak oczekiwań dotyczących chwli obecnej i przyjmowanie tego co jest z akceptacją. Jeśli oczekuje to nie akceptuje. Jeśli jest normalnie i nie czuję się świetnie to akceptuje to czyli nie oczekuje, że powinno być inaczej. I przewrotnie jeśli to na prawdę zaakceptuje (a nie na zasadzie ok. akceptuje to, ale mając z tyłu głowy: po to żeby poczuć się lepiej) to przynajmniej w długim dystanisie to da korzyści. Ale nie można tego traktować jako magicznej piguły dobrego samopoczucia czy mistycznego wglądu w naturę rzeczywistości;) trzeba cierpliwości

Rafał Cupiał pisze...

hej,

Podstawowe rozróżnienie: można być uważnym nie będąc otwartym. Możesz uważnie obserwować swój umysł i emocje, które wynikają z Twojego zamykania się na aktualne doświadczenie.

W dużym skrócie:

- uważność to świadomie zaangażowana uwaga obserwująca bez oceniania aktualne doświadczenie,

- otwartość to odpuszczenie blokad i obejmowanie z akceptacją chwili obecnej, pozostawanie z tym co się dzieje i nie uciekanie od tego,

- uświadomienie to samo odbicie na kliszy świadomości swoich wzorców, doświadczeń i myśli,


Na przykładzie:

Podchodzi do Ciebie "śmierdzący menel" i zaczyna Cię obrażać. Zamykasz się na to i uciekasz myślami i czujesz jak Twoje ciało i umysł się zamykają, uciekasz od swoich negatywnych emocji.

Będąc uważnym (angażujesz swoją uwagę w obserwację swojego wnętrza)- zauważasz, że Twoje ciało i umysł się zamykają. Świadomie obserwujesz historie, które się pojawiają w Twojej głowie i reakcje Twojego ciała.

To wzmacnia Twoje uświadomienie. Uświadomienie jest absolutnie bezwysiłkowe i niezaangażowane.

Im silniejsze uświadomienie (świadek) tym mniej potrzebujesz angażować uważność. Uświadomienie jest tą płaszczyzną świadomości, która w żaden sposób nie jest zidentyfikowana z ego, myślami, emocjami.

Możesz w tej sytuacji również podjąć decyzję o otwarciu się na swoje doznania lub uciekaniu o nich (co nie ma nic wspólnego z uważnością).

Przykład bardzo na szybko, w dużym uproszczeniu. Jeżeli to cały czas jest niejasne, to z przyjemnością bardziej się rozpiszę na ten temat.


Co do punktu 2:

- w pełni się zgadzam i nie mam nawet nic do dodania od siebie :)


Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za komentarz!

Łukasz pisze...

Ale kolega się rozpisał :) Spróbuję dać zwięźlejszą odpowiedź.

"Usiadłem. Zacząłem obserwować i doświadczać.
Rzeczywiście - rozbudowany, ogromy "światopogląd"."

Tylko żeby to wszystko zrobić musiałeś się nauczyć takich podstawowych rzeczy jak czytanie (nasz język to jedna wielka interpretacja rzeczywistości) czy rozumienie. Przecież nie wyszedłeś z brzucha mamusi z tymi wszystkimi funkcjami w głowie. Musiałeś je nabyć w procesie socjalizacji.

Bez określenia konkretnego sposobu postrzegania, samo to postrzeganie nie może zachodzić - tak samo jak nie posłuchamy konkretnej stacji radiowej, bez wcześniejszego poznania określonej częstotliwości, na jakiej ona nadaje.

"Swoją drogą jaki jest Twoim zdaniem "światopogląd" związany z medytacją?"

Moim zdaniem, za pośrednictwem medytacji nie jesteśmy w stanie dotrzeć do jakiejś prawdziwej/obiektywnej rzeczywistości.

"Np. medytacja mindfulness, której jestem ogromnym zwolennikiem,"

Mi to całe mindfulness, bardzo się nie podoba. Zrobiono z tego cały przemysł, służący do koszenia gigantycznej kasy z nauki ludzi prostackich bajerów (skupiania się na czymkolwiek), bardziej leczące skutki, a nie przyczyny, związane z szaleńczym pędem dzisiejszego systemu, któremu wielu ludzi nie potrafi sprostać.

"A więc oparty na wyhalucynowanych przekonaniach "światopogląd" czy po prostu nauka?"

Nie neguje że takie treningi "uważności" mogą poprawić psychiczny komfort, negowałem natomiast co innego - twoje przekonanie o istnieniu nieuwarunkowanych uczuć.

"Było doświadczenie przed powstaniem konceptu i przed powstaniem kategorii lingwistycznej."

Pisałem już o tym na początku, nie możemy mieć doświadczenia bez ustalenia warunków wstępnych, bez określenia pewnej stałej.

"Możesz to przekroczyć."

Do pewnego poziomu pewnie tak, nie wierzę natomiast że jest możliwe całkowite odrzucenie tych uwarunkowań, bez zanegowania całego siebie - czyli uśmiercenia.

"I kiedy rozumiesz, że tak na prawdę projektujesz te wszystkie przekonania na świat to zaczynasz się od nich odklejać."

Problemem nie jest sama projekcja ( czy też "światopogląd",bez którego nie możemy się obejść), tylko jej absolutyzowanie i zdogmatyzowanie.

"a więc do mniej zakłamanego obrazu świata :)"

Tak, ale tylko "mniej". Samo medytowanie nie uchroni nas od popełniania błędów, czy podejmowania złych decyzji.

"Błędy poznawcze wynikają albo z ekonomiki myślenia..."

Błędy poznawcze zachodzą już na poziomie mózgu, który musi filtrować bodźce, inaczej by sobie nie poradził z przetwarzaniem ich wszystkich naraz.

Łukasz pisze...

"Nie wiem czy do czegoś to doprowadzi."

Mnie prowadzi to do jasnego wniosku - nawet "oświecenie" nie zmazało pewnych społecznych uwarunkowań w których egzystowali Lamowie. Oni byli na szczycie feudalnej drabiny, więc im ten system nie przeszkadzał, wprost przeciwnie, czerpali z niego spore korzyści.
Wydaje mi się więc, że z "oświeceniem" jest jak z zapalaniem światła w ciemnym pokoju, widzimy dzięki temu że są w nim meble, ale od samego gaszenia i zapalania światła, nie sprawimy że te meble przestawią się same w inne miejsce.

"I tak również czytałem artykuł na Wikipedii o zen :P"

Jest cała książka o tym zagadnieniu:
http://yrolsatori.wordpress.com/2010/03/18/zen-na-wojnie/

Teraz kaon dla ciebie: jak tak "oświeceni" mnisi mogli upaść tak nisko ???

"Aparat poznawczy to zmysły i świadomość. Masz do nich dostęp. Nie musisz ich konstruować."

Nawet one są tak "dostrojone" by postrzegać tylko konkretny wycinek rzeczywistości. Weźmy nasze oczy - dzięki nim widzimy tylko pewien zakres fal elektromagnetycznych, nie możemy natomiast dostrzec nic w ultrafiolecie czy w podczerwieni.

"Dziecko może się oparzyć nie mając kategorii poznawczej ognia i oparzenia się."

Będzie odczuwać JAKIŚ ból (albo w ogóle coś), ale bez kategorii poznawczej, nie będziemy w stanie określić co konkretnie się dzieje.

"Pytałem się natomiast jaki jest Twój cel w dyskusji"

A ja wiem :P

"W moim modelu uczucia są zupełnie inaczej odczuwalne. Już o tym pisałem zresztą."

Ja po prostu sądzę, iż skoro zakładamy że wszystkie zjawiska są "puste", to to samo tyczy się wszystkich emocji (inaczej popadamy w dziwną sprzeczność). A więc samo "oświecenie" może przejawiać się w każdej z nich. Ale nie chcę rozwijać tego wątku, bo to już odbiega o meritum sprawy.

Natomiast, moje fundamentalne pytanie było o udowodnieniu nieuwarunkowania pewnych "emocjonalnych/uczuciowych stanów", pokazaniu że to obiektywne zjawisko a nie wewnętrzna projekcja czyiś poglądów (zresztą jak udowodnić że chodzi o to pierwsze a nie drugie ???).

"Możesz albo to zaakceptować (czyli uznać, że to jest okej tylko z tego powodu, że istnieje) albo się temu sprzeciwiać i tworzyć cierpienie."

Ale co z tym lekiem na raka :)Konkretnie. Jeżeli bierzemy pod uwagę "akceptację" to nie ma po co nad nim pracować - choroby były, są i będą, trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej (albo spokojnie umierać :P). Jeżeli bierzemy pod uwagę "sprzeciw", czyli dochodzimy do wniosku że jednak mamy jakiś wpływ na rzeczywistość, to możemy pracować nad jego wytworzeniem.

"Chodzi jednak o to, że zanurzasz się w najczystszym możliwym doświadczeniu świata bez nakładania na to osądów, interpretacji i ocen - z pełną otwartością przyjmując wszystko czego doświadczasz."

Nawet gdyby było to możliwe (choć cały czas udowadniam że nie jest), to zawsze będzie to tylko nasze gatunkowe - homosapiensowe najczystsze postrzeganie :)

"przecież widzę tylko odbite promieniowanie elektromagentyczne od otaczających mnie powierzchni"

Widzisz kolory które są formą/interpretacją jaką stosuje mózg by określić daną falę promieniowania jaka do niego dociera. Zresztą nawet twoja wypowiedź "przecież widzę tylko..." jest etykietą tego czegoś co funkcjonuje pod nazwą "promieniowanie elektromagnetyczne" :)

"znamy całą prawdę - nie musimy znać prawdy, nie ma czegoś takiego jak prawda, my jesteśmy prawdą -> to tylko koncepty."

Prawda o nieuwarunkowanych uczuciach też ??? :P

Rafał Cupiał pisze...

Ciesze się, że przebrnąłeś przez to moje rozpisanie :)

Również postaram się teraz zwięźlej odnieść do Twojej wypowiedzi.

Będę odnosił się numerami, żeby było czytelniej, bo jak będę cytował to wyjdzie bardzo dużo tekstu.

1. Jasne, zgadzam się.

Uważam, że medytacja prowadzi Cię do świadomości postkonwencjonalnej. Prekonwencjonalna jest jak jesteś czystym dzieckiem, niezaprogramowanym socjalnie (już zaprogramowanym biologicznie w dużym stopniu, jednak bez tak potężnego programu jakim język czy konceptualizacja idei) następnie programujesz się poprzez system i jesteś na etapie konwencjonalnym.

Etap postkonwencjonalny następuje gdy przekraczasz swoje ego i dualistyczne postrzeganie konceptów świata na poziomie intuicyjnego doświadczenia a nie poznawczego rozumienia.

2. Nigdzie nie musimy docierać :) To po pierwsze.

Imo samo zanikanie błędów poznawczych, dysonansów poznawczych, mechanizmów obronnych czy zastałych mechanizmów reagowania wynikających z silnych doświadczeń niezintegrowanych przez hipokamp sprawia, że jesteśmy BLIŻEJ "obiektywnego" świata.

Medytacja daje tak przeogromną ilość korzyści, że nie widzę sensu przekonywania się nawzajem odnośnie jej sensu czy bez sensu. Metaanaliza wielu badań klinicznych pokazuje, że osoby medytujące 5 lat mają o około 12 lat młodszy wiek fizjologiczny organizmu w stosunku do wieku metrykalnego.

Jestem poza tym w stanie przytoczyć przeogromną ilość badań psychologicznych, neurologicznych i neurochemicznych na potwierdzenie użyteczności medytacji.

3. Okej. U mnie akcept, że coś Ci się nie podoba i nie jest "fajne" w Twoim modelu :)

Mi wystarczy ogromna masa badań potwierdzających skuteczność mindfulnessa i moje własne samopoczucie po 8 tygodniowym kursie MBSR.

Po miesiącu regularnej praktyki już pojawiają się zmiany w mózgu w postaci zgrubień na przestrzeni środkowej kory przedczołowej odpowiadającej wg. wielu neurobiologów za następujące funkcje:

1. Regulacja pracy organizmu
2. Harmonijna komunikacja z innymi
3. Równoważenie emocji
4. Elastyczność reakcji
5. Modyfikacja lęków
6. Empatia
7. Spojrzenie w głąb siebie
8. Świadomość etyczna
9. Intuicja

Polecam pracę Daniela Siegel'a - świetny klinicysta.

4. Nie jestem przyklejony do mojego założenia o istnieniu bezwarunkowych uczuć. Sprawdzamy model właśnie w tym momencie.

Skoro człowiek jest w stanie poświęcić swoje życie w obronie kogoś kogo kocha to oznacza, że miłość może być transpersonalna. Jego zachowanie prowadzi do śmierci co biologicznie jest sprzeczne z zadaniem obwodów przetrwania a poznawczo z funkcją ego, które dąży do utrzymania systemu.

Skoro człowiek jest w stanie czuć wewnętrzny spokój i radość podczas gdy wszystko na zewnątrz się wali - oznacza to, że te uczucia mogą płynąć z wewnątrz, w żaden sposób nie uwarunkowane światem zewnętrznym.

Oczywiście możemy również pójść w interpretację, że jest to kwestia przeramowania, etc, itp, - wychodzę z założenia, że spokój jest Twoim stanem wyjściowym jeżeli nie tworzysz historii, przez które się stresujesz. Spokój jest stanem naturalnym pustego umysłu.

5. Uważam, że możemy. Jak nie mamy żadnego punktu referencyjnego to albo poprzez mechanizm uproszczenia poznawczego wrzucimy to do szufladki mentalnej -> jeżeli jednak doświadczenie absolutnie wykracza poza wszystko z czym się wcześniej zetknęliśmy -> wtórnie zbudujemy na nim nową kategorię poznawczą.

6. Tu chodzi o przekroczenie a nie odrzucenie. Jak medytujesz to doświadczasz momentami po prostu czystej świadomości -> bez konceptualizacji, dialogów wewnętrznych, emocji, obrazów, uświadomionych procesów mentalnych. W tym momencie umierasz :)

Nie chodzi o to żeby być w stanie niedualnym przez cały czas -> nie mógłbyś zrobić zakupów na śniadanie, bo do tego potrzebujesz umysły konceptualnego.

7. Zgadzam się. Sama projekcja staje się problemem gdy wierzymy, że jest prawdziwa. Gdy rozumiemy intuicyjnie, że to tylko aktywność naszego umysłu - iluzja -> uzyskujemy wolność życia w matrixie socjalnym.

...

Rafał Cupiał pisze...

8. W moim modelu nie ma błędów ani złych decyzji. Decyzja jest jaka jest. Może być ewentualnie użyteczna wg. określonych kryteriów i w kontekście celu albo nieużyteczna. Dla mnie żadna decyzja nie jest "zła".

9. Tak, zgadzam się.

10. Świetna metafora!

Absolutnie się z Tobą zgadzam Łukaszu. Samo doświadczenie oświeceniowe (czymkolwiek jest, przyjmijmy na potrzeby rozmowy taki koncept) - nie oznacza zmian w strukturze osobowości!

To, że ktoś siedzi w zazen 20 godzin dziennie nie oznacza, że stanie się nagle dobrym człowiekiem. Nawet bardzo silne doświadczenia niedualne mogą zupełnie nie mieć przełożenia na normalne życie.

Lamowie nie są moim zdaniem dobrym przykładem. Lamaizm opiera się na medytacjach wizualizacyjnych, które imo w żaden sposób nie przybliżają Cię do czystszego doświadczenia świata, a często ograniczają Cię zanurzając w ezoterycznych konceptach.

11. Świetnie, dziękuję za info o książce, wrzucam do mojej listy materiałów.

Powtarzam, dużo zależy od formy medytacji. Genpo Roshi (nauczyciel zen) powiedział, że medytował ze swoimi uczniami 2 lata, na odosobnieniach po 2 miesiące po 10 godzin dziennie i po tych dwóch latach byli tak samo popieprzeni emocjonalnie i psychicznie jak przed tym okresem. Pomimo silnych doświadczeń medytacyjnych - nic się nie zmieniło w strukturze osobowości.

Moim skromnym zdaniem medytacja mindfulness natomiast umożliwia dokonywanie ogromnych zmian w swojej osobowości:
- poprzez obserwacje siebie możesz pracować z zastygłymi w psychosomatyce emocjami
- poprzez zauważanie swoich myśli możesz pracować nad swoimi przekonaniami i prototypami
- poprzez zauważanie swoich reakcji automatycznych możesz dotrzeć do niezintegrowanego przez hipokamp wspomnienia, przerobić je i uzyskać więcej wolności

Natomiast sam rozwój uświadomienia i środkowej kory przedczołowej sprawia, że czujesz więcej empatii, łatwiej wyczuwasz innych, jesteś bardziej skoncentrowany, masz lepszy dostęp do swojego ciała, zauważasz dokładnie swoje myśli, decydujesz świadomie niezależnie od reakcji emocjonalnych.

Trzeba tutaj jednak włożyć dużo pracy w siebie. Dodaję do tego Integrację Osobowości za pomocą różnych narzędzi (VD, psychodrama, parts integration, gestalt) plus MBB i efekty są bardzo widoczne (moje odczucia plus feedback zewnętrzny).

12. Tak, zgadzam się.

13. Nie musi określać - czuje ból, ucieka od niego. Bez konceptów poznawczych, reakcja z pnia mózgu. Czy Twoim zdaniem zwierzęta, które nie mają wykształconej kory mózgowej -> nie konceptualizują -> nic nie doświadczają?

14. :)

15.

A. Tak oświecenie przejawia się w każdej z nich :)

B. Rozumiem. Racja. Posprawdzam temat :)

16. Chyba nie przeczytałeś co napisałem ... :(

:)

AKCEPTACJA + WŁAŚCIWE DZIAŁANIE

Akceptacja nigdy nie oznacza bierności. Ktoś akceptuje to, że ma raka. Bo to już jest prawdziwe w jego świecie. I podejmuje właściwe działanie w oparciu o to: szuka lekarstwa/zaczyna nad tym w określony sposób pracować.

Jeżeli będzie się sprzeciwiał temu, że już ma raka - to będzie walczył z rzeczywistością zamiast na niej płynąć i będzie tworzył sobie jeszcze więcej cierpienia i jeszcze bardziej wyniszczał sobie zdrowie.

17.

- najczystszym możliwym dla Twojego mózgu
- próbujesz udowodnić bo w moim modelu nie udowadniasz :)
- tak :)

18.

Oczywiście, że tak -> korzystając z języka pozostajemy na poziomie konceptów.

19.

Tak :)

Pozdrawiam :)

adam pisze...

Pozdrawiam obu Panów, pasjonująca dyskusja.
Rafale , Łukaszowi z tym rakiem raczej chodzi z tym rakiem o coś innego - PO CO podejmować działanie w celu wyleczenia skoro wszystko jest OK ?

Łukaszu, odpowiedź jest bardzo prosta : nowotwór to nie jest naturalna część ciała , wystarczy sobie zadać pytanie czy go chcesz w sobie mieć - jeśli nie chcesz to podejmujesz działanie w celu usunięciu - I tu wchodzi na podest AKCEPTACJA - masz totalnie w dupie czy się uda czy nie, akceptujesz wszystko co dostaniesz od losu , jeśli usuniesz - OK, jeśli będą nawroty - OK . Możesz próbować dalej, możesz dalej się leczyć. Nie masz totalnego wpływu na wynik leczenia , masz totalny wpływ na to jak będziesz się czuł z tym faktem.

Podsumowując - akceptujesz raka i preferujesz go wyleczyć , akceptujesz również wynik leczenia. Akceptujesz wszystko i z czystym niezmąconym umysłem podejmujesz właściwe działanie, na które nie mają wpływu warunkowe emocje.

Rafał Cupiał pisze...

"Okej" - nie oznacza wartościowania na dobre/złe.

"Okej" oznacza "okej".

Jest to co już jest. Stało się to co się już stało. Możesz uznać rzeczywistość, która już jest prawdziwa - odczuć wewnętrzny luz i mieć dostęp do wszystkich zasobów, by podjąć właściwe działanie, w oparciu o aktualną sytuację, absolutnie adekwatne, wykorzystujące Twój pełen potencjał.

Możesz również się wkurzać, irytować i wnerwiać na to co już jest prawdziwe -> nie akceptując rzeczywistości i tworząc cierpienie.

Wtedy blokujesz się i wychodzisz z innej zupełnie motywacji, w której zmiana opiera się na ucieczce i na cierpieniu.

A nie na flow :)

Pozdrawiam serdecznie :)

Anonimowy pisze...

czekamy na 4 czesc! :)

Łukasz pisze...

Rafale , Adamie sorry ale nie mam czasu wam odpowiedzieć, może do końca tygodnia znajdę trochę czasu.

Anonimowy pisze...

Rafał
Jak to ma się wszystko do uwodzenia?
Mam po prostu podchodzić do dziewczyn bez myślenia typu: co powiedzieć i po prostu oddać się chwili?
Przyznam jestem fanem Tylera i ty też z tego co widzę skoro wyciągnąłeś sporo materiału w swoich artykułach z Blueprinta.
Jaką ty masz wizję podchodzenia i naturalności w uwodzeniu. Jeśli będziesz miał czas i chęci to mam nadzieję, że odniesiesz się do tego.
pozdrawiam!
Mateusz

Rafał Cupiał pisze...

hej :)

- Anonimowy

Czwarta część pojawi się już jutro i tym razem na pewno :)

- Łukasz

Fajnie, jestem ciekaw Twoich przemyśleń :)

- Mateusz

Nie zajmuję się "uwodzeniem" już od dawna. Miałem taki etap, że interesowałem się tematyką. Teraz jesteś zwolennikiem pełnej autentyczności i oddawania się flow w kontekście poznawania kobiet, a także pełnej uważności -> obserwacji swoich wzorców reagowania, schematów zachowań, odczuć, reakcji, pojawiających się historii.

Moim zdaniem najważniejsze jest świadome działanie i przekraczanie ograniczających automatyzmów -> wtedy uzyskujesz dostęp do pełni siebie, działasz w oparciu o pełne zasoby i stajesz się "prawdziwy", jakkolwiek by to brzmiało.

Rzeczywiście - uważam Blueprinta za rewelacyjne źródło wiedzy o głębokiej przemianie osobistej, uzyskiwaniu dostępu do zasobów a także o dynamice relacji damsko- męskich.

W wolnej chwili postaram się szerzej odnieść do Twoich pytań :)

I - tak proponuję podchodzić i po prostu pozostać obecnym, świadomym swojego ciała i reakcji i oddać się flow :)

Pozdrawiam serdecznie :)
Rafał

adam pisze...

Rafał, czy mógłbyś polecić jakąś książkę nt. Dynamiki socjalnej? (może być po angielsku) .

Rafał Cupiał pisze...

Adamie,

i tutaj właśnie pojawia się wyzwanie :)

żeby zrozumieć zasady dynamiki socjalnej dobrze byłoby zapoznać się z wieloma różnymi pozycjami dotyczącymi:
- psychologii społecznej
- psychologii ewolucyjnej
- dynamiki grup

Nie jestem w stanie polecić Ci żadnej konkretnej książki na ten temat, gdyż sam budowałem wiedzę w oparciu o fragmenty wielu książek, opracowania oraz własne doświadczenia i eksperymenty.

Pozdrawiam serdecznie :)

adam pisze...

Dzięki za naprowadzenie, z psychologii czytałem besteseller Cialdini'ego , jeszcze o wykrywaniu kłamstw Vrij'a , poczytam trochę więcej w nowym roku. Bardzo mnie zaciekawiła psychologia ewolucyjna, pisałeś na blogu gdzieś, że strach przed tym co o mnie pomyślą ma początki jeszcze w dalekich czasach gdy człowiek bardziej przypominał małpę i wyjście przed szereg mogło się zakończyć śmiercią od ciosu maczugą. Ciekawe ;)

Rafał Cupiał pisze...

Proszę bardzo :)

Sam poszukuję ciekawych tytułów dotyczących dynamiki socjalnej. Istnieje jeszcze książka Dana Golemana: "Inteligencja Społeczna". Na mojej półce figuruje pozycja: "Psychologia tłumu". Nie czytałem jej jednak jeszcze więc nie jestem w stanie wyrazić opinii.

Czekam z niecierpliwością na wydanie "Blueprinta" Owena Cooka w wersji książkowej :)

Wiele naszych strachów wynika z mechanizmów ewolucyjnych i większość z nich jesteśmy w stanie przekroczyć. Strach przed opinią innych jesteśmy w stanie absolutnie rozpuścić, pozostawiając sobie w głowie autofeedback socjalny, do którego nie jesteśmy przyklejeni emocjonalnie.

Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

jestem ciekawa a nie znajduję artykułu o 9 sposobach pracy z emocjami, jest? anita

Rafał Cupiał pisze...

Proszę bardzo:

Jak pracować z emocjami? 4/4

Pozdrawiam serdecznie :)

Prześlij komentarz

Komentujcie proszę albo zalogowani (Google, TypePad, OpenID, AIM etc.) albo korzystając z opcji Komentarz jako: Nazwa/adres URL.

Możecie wpisać imię (imię, nazwisko, nick) a adres URL pominąć.

 
Design by ThemeShift | Bloggerized by Lasantha - Free Blogger Templates | Best Web Hosting