Nowe buty?
Czy nie sprawiały, że czułeś się po prostu lepiej, bawiłeś się świetnie i pewniej komunikowałeś się z innymi ludźmi?
Czy nie ładowały Cię emocjonalnie i energetycznie?
Albo chwila gdy wychodzisz z ekskluzywnego samochodu, to uczucie gdy zamykasz drzwi i rozglądasz się po przechodniach? Ten moment zadowolenia gdy wysuwasz spod rękawa Twój drogi zegarek by powoli sprawdzić na nim godzinę?
Uczucia związane z nowymi gadżetami? Twoim pierwszym smartphonem, mp4, tabletem?
Czy pamiętasz tą wyjątkową sukienkę i makijaż, które miałaś na ważnej imprezie czy uroczystości? Kojarzysz jak Twoje samopoczucie było z nimi związane w tamtym momencie? Czy zachowywałaś się dzięki nim jakoś inaczej? Może pozwalałaś sobie na więcej?
Czy przypominasz sobie jak miałeś na prawdę świetną fryzurę i wyglądałeś wyjątkowo dobrze?
Jak się wtedy czułeś? Jak się odnosiłeś do innych ludzi? Jak nawiązywałeś relacje?
A nie jest czasem tak, że nowa koszula ma swoją magiczną moc tylko przez określony czas? Tylko przez te kilka tygodni sprawia, że czujesz się lepiej, jesteś pewniejszy siebie i wydaje Ci się, że świetnie wyglądasz? A potem jej cała mistyczna energia ulatnia się i zanika?
I trzeba kupić nową magiczną koszulę? I następną? I następną? I nowe buty?
A te przedmioty i tak koniec końców tracą swoją magię i nie napędzają Cię już tak emocjonalnie do działania.
Nieco inaczej wygląda kwestia z przedmiotami stricte statusowymi takimi jak luksusowy samochód czy też ekskluzywny zegarek. Posiadanie ich sprawia, że w świecie dynamiki socjalnej otrzymujesz pewnego rodzaju status. Status rozpoznawalny w systemie międzyludzkim.
Wysoki status oznacza wysokie szanse przetrwania i zainteresowanie płci przeciwnej (wg. systemu). A także znacznie łatwiejsze funkcjonowanie w świecie społecznym. Twój socjalnie zaprogramowany umysł wiąże tak iluzoryczną rzecz jak status socjalny z rzeczą biologicznie fundamentalną jaką jest kwestia przetrwania. Twój mózg w konsekwencji nagradza Cię dobrym samopoczuciem, za każdym razem gdy jesteś obdarzany wyższym statusem.
Silnie podlegając programowaniu społecznemu stajesz się w pewnym momencie emocjonalnym niewolnikiem. Masz wysoki status - Twój mózg nagradza Cię przyjemną biochemią, masz niski status - Twój mózg Cię karze podłymi emocjami.
Chyba nadszedł najwyższy czas by się przeprogramować i uzyskać wolność.
Co myślisz?
Mnóstwo osób (i wbrew stereotypom społecznym, nie tylko kobiet) jest silnie uzależniona od tego jak wyglądają i jak się prezentują w kontekstach socjalnych. Masa dziewczyn nie wyjdzie bez makijażu na ulicę. Wielu mężczyzn nie wyobraża sobie pójść na imprezę w pogniecionej koszulce albo w niewyjściowych butach.
Duża część tych osób buduje swoją pewność siebie i stany emocjonalne opierając się na przedmiotach, którymi się otaczają. Jeżeli zostaną one im odebrane, nagle zaczynają czuć się źle, bezbronnie i podle. Tracą poczucie bezpieczeństwa i dostęp do swojej pełnej osobowości. Stają się skrępowane i nerwowe.
Czy prawdziwa wartość i pewność siebie zależy do tego jak wyglądasz i czy masz smartphone'a?
Nie bawimy się tutaj w moralizatorskie truizmy, pytam poważnie.
Czy to, że w danym momencie „źle” wyglądasz albo brakuje Ci aktualnie modnych gadżetów powinno sprawiać, że będziesz się gorzej czuł? Powinno w jakikolwiek sposób wpływać na Twoje emocje?
Kwestia samopoczucia związanego ze statusami jest ewolucyjnie prosta do wyjaśnienia. Kto miał więcej siły, narzędzia umożliwiające walkę, budowanie, zdobywanie pożywienia, silnych znajomych, wiedzę umożliwiającą przetrwanie - ten automatycznie miał wyższy status w plemieniu, przez co dostęp do większej ilości zasobów plemiennych, dostęp do najbardziej atrakcyjnych kobiet, wsparcie innych członków grupy.
Kobiety, które były bardziej atrakcyjne i przyciągające uwagę, miały możliwość dołączenia się do najsilniejszych i najbardziej zasobnych mężczyzn co umożliwiało im przetrwanie, zapewniając dostęp do pożywienia oraz ochronę przed zagrożeniami.
Status socjalny został więc, jak już wyżej wspomniałem, naturalnie połączony z przetrwaniem, w konsekwencji będąc nagradzanym przez mózg dobrymi emocjami i świetnym samopoczuciem.
Jednakże możemy wyjść poza wszelkie programy socjalne i żyć tak jak chcemy, czując się tak jak chcemy, będąc wolnymi i autentycznymi ludźmi bez względu na to co o naszym życiu "sądzi" system.
Zastanawiałem się czy podzielić ten artykuł na dwie części, w jednej zawrzeć ideę statusów socjalnych, a w drugiej kwestie samego wyglądu i przekonania pt. "co ludzie pomyślą, jak mnie odbiorą", zagadnienia te są jednak bardzo silnie połączone i przenikają się na wielu płaszczyznach, myślę więc, że znacznie lepiej będzie zawrzeć je w jednym wpisie.
Zastanów się czy masz czasem w sytuacjach społecznych myśli w stylu:
- jestem nieogolony, skąd miałem wiedzieć, że ją spotkam ... eehhh, muszę jak najszybciej wyjaśnić, że mam kaca czy jakoś wpleść to w rozmowę
- mam sweter ubrudzony kawą, aaa czuję się tak niekomfortowo, wszyscy w kawiarni się na mnie patrzą!
- spodnie mi się podarły, nic tylko uciekać jak najszybciej do domu, no jak się mam spotkać z kumplem, przecież pomyśli, że jestem niechlujem
Bardzo ciekawe jest też to, że jeżeli ktoś spotka już nas w sytuacji, gdy wyglądamy "nie najlepiej" często chcemy wyjaśnić lub wpleść w rozmowę wyjaśnienie czemu tak się stało:
- jestem w dresach bo ehm, wyszedłem tylko na chwilę na zakupy
- no właśnie przed chwilą podarły mi się spodnie
- mam wszystkie rzeczy w praniu, normalnie inaczej się ubieram
- aaa tak się spieszyłem, że nawet zapomniałem się ogolić
Co najlepsze - robimy to w sytuacjach, gdy druga strona ani nie pyta nas o przyczynę naszego zaniedbanego wyglądu, ani nawet w żaden sposób go nie komentuje.
Piszę to z raczej męskiej perspektywy ale myślę, że i panie znajdą tutaj pewne analogie do różnych sytuacji ze swojego życia. Istnieje poza tym nawet takie powiedzenie, że jeżeli na imprezie znajdzie się dwóch identycznie ubranych mężczyzn (w te same ciuchy) to pewnie zostaną najlepszymi kumplami, a jeżeli znajda się dwie identycznie ubrane kobiety – zostaną swoimi największymi wrogami.
Wiadomo, że jest to pewnego rodzaju przesąd socjalny, ale za każdym takim przesądem kryją się konkretne powtarzalne wzorce społeczne.
Wracając do kwestii wyjaśniania drugiej osobie swojego niechlujnego ubioru i wyglądu. Zachowanie to wynika z silnego przywiązania do tego co ludzie o nas pomyślą. Powstaje pewnego rodzaju dysonans poznawczy wynikający z następującego konfliktu:
A) Jacek uważa siebie za osobę dbającą o wygląd dobrze się prezentującą.
B) Jacek ubrany jest nieschludnie, ma brudne spodnie, ufajdaną koszulkę, jest nieogolony.
I w tym momencie mamy do czynienia z napięciem pomiędzy naszą wizją siebie, która chcemy żeby była jak najlepsza, a tym w jaki sposób się zachowujemy/prezentujemy. Druga kwestia jest taka, że ludziom często bardzo zależy na tym, by druga osoba stworzyła w swojej głowie ich jak najbardziej pozytywną projekcję.
Uzależniając się od tego co ktokolwiek o nas sądzi, stajemy się niewolnikami myśli innych ludzi. Toż to totalna abstrakcja. Niewolnik myśli innych ludzi. Don't give a damn.
Prawdziwą wolność uzyskujesz w momencie, w którym na poziomie emocjonalnym totalnie nie robi Ci jak wyglądasz, w co jesteś ubrany, czy masz czyste ciuchy, czy dostajesz status socjalny w świecie relacji międzyludzkich, a nawet w kontekście braku wszystkich wymienionych czynników - czujesz się świetnie i jesteś zrelaksowany.
Bo Twoje samopoczucie powinno wypływać z Twojej prawdziwej natury, z Twojego wnętrza, a nie być oparte na kruchym fundamencie jakim są w tym wypadku: gadżety, fryzury, ciuchy, samochody.
Talizmany Socjalne to wszystkie te rzeczy, które sprawiają, że lepiej się czujesz w relacjach z innymi ludźmi, budują Twoją wartość socjalną, Twój status i dają Ci wsparcie emocjonalne w systemie.
Talizmany są genialnym narzędziem. Ale dopiero wtedy, gdy jesteś od nich niezależny i korzystasz z nich świadomie. Możesz za ich pomocą budować dowolne projekcje siebie w głowach innych osób, tworzyć swój autorytet socjalny, nadawać sobie status etc. Korzystać z nich jak Ci się żywnie podoba.
Ale gdy nagle, w danym kontekście, całkowicie ich zabraknie - będziesz dalej sobą. Spójnym i autentycznym. Bo na poziomie indywidualnym masz to wszystko gdzieś. Dobrze się czujesz ze sobą. Niezależnie od wszystkiego.
Uważam, że świetnie jest mieć swój styl ubierania się i dbać o swojego avatara (czyli wizualną reprezentację Ciebie w świecie dynamiki socjalnej: Twój wygląd, ubiór, dodatki, budowę, mowę ciała). Bo jest to wspaniała i ciekawa część życia w systemie.
A żyjemy w systemie. Nie oszukujmy się.
Chodzi o to, żeby nie nadawać Talizmanom bezwarunkowego znaczenia i nie narzucać sobie kajdanów socjalnych pt. ubrania, styl, moda, gadżety.
Jak uzyskać wolność od Talizmanów Socjalnych?
Poprzez Misje Socjalne :)
MISJA SOCJALNA DLA CIEBIE
Przez jakiś czas wychodź "nieodpowiednio ubrany" kiedy tylko masz okazję. Nie proponuję tutaj, żebyś poszedł na istotne dla Ciebie spotkanie biznesowe w piżamie, przez co możesz stracić kontrakt i klienta.
W tym wypadku być może zrobiłbyś duży krok w kierunku wolności emocjonalnej ale z drugiej strony spowodowałbyś straty w postaci finansowej i inne negatywne skutki związane z Twoją pracą. To byłoby najzwyczajniej w świecie głupie i niekorzystne.
Proponuję Ci natomiast pójść w starych, pogiętych ciuchach na imprezę, spotkać się ze znajomymi, będąc nieogolonym/bez makijażu, w jakiejś starej, nieciekawej, pomiętolonej koszuli/sukience.
Przejdź się po swoim mieście w dresie, albo w jakimś innym stroju, którego normalnie byś na siebie nie założył.
Gdy wrzucisz się w takie konteksty socjalne - obserwuj swoje myśli i emocje. Zaobserwuj jakie stany emocjonalne Ci się odpalają, zobacz jakie dialogi wewnętrzne podrzuca Ci Twój umysł.
Zastanów się: skąd się one biorą?
Z Twojego przywiązania do Twojej wizji JA? Z Twojego pragnienia statusu? Z Twojego uzależnienia od opinii innych ludzi?
Zaobserwuj wszelkie swoje odczucia i akceptuj je. Akceptuj. One w pewnym momencie zaczną się ulatniać.
Gdy już zupełnie przestaną się pojawiać - możesz uznać misję socjalną za zakończoną sukcesem.
Ważna kwestia:
Wiele misji socjalnych opiera się na tym, że wrzucamy się w skrajnie niekomfortowe dla nas konteksty społeczne przez jakiś określony czas. Potem mózg się do nich przyzwyczaja. I działamy, rozwijając się pomimo stresu. Aż przestajemy go zauważać.
Lecz gdy zaprzestaniemy treningu danej misji, po jakimś czasie w tych samych kontekstach możliwe, że będziemy musieli zmierzyć się na nowo z tym samym stresem i napięciem.
Mam nieco inne podejście.
Gdy robisz jakiekolwiek misje socjalne to przede wszystkim obserwujesz swoje emocje i odczucia. Naturalnie znajdujesz ich źródło. Akceptujesz je do momentu, w którym całkowicie się ulatniają i przestają pojawiać. I wtedy w ich miejsce budujesz nowe przekonanie. To trwalsza zmiana.
Po zakończeniu misji możesz wrócić do korzystania z talizmanów socjalnych i dbania o swój wygląd. Jednak teraz uzyskujesz nową jakość jaką jest większa wolność emocjonalna. Gratuluję!
Prawda jest taka, że jeżeli Twoje samopoczucie jest silnie uzależnione od tego jak wyglądasz to stajesz się niewolnikiem emocjonalnym. Rozwój w kontekście dynamiki socjalnej polega w dużej mierze na uwalnianiu się od przywiązań, by swoją wartość opierać bardziej na dostępie do wewnętrznych zasobów i pełni osobowości aniżeli na gratyfikacji, uznaniu otoczenia i statusie.
Pozdrawiam serdecznie
Jeżeli masz jakiekolwiek refleksje związane z talizmanami socjalnymi, ciekawe przykłady ze swojego życia, wrażenia po wykonaniu opisanej powyżej misji socjalnej czy też przemyślenia to podziel się nimi proszę w komentarzach.
photos attribution:
http://www.flickr.com/photos/artnow/
http://www.flickr.com/photos/regis_andrade/
http://www.flickr.com/photos/mkmabus/
http://www.flickr.com/photos/tabor-roeder/
http://www.flickr.com/photos/janeyeseeyou/
http://www.flickr.com/photos/jenosaur/
photos attribution:
http://www.flickr.com/photos/artnow/
http://www.flickr.com/photos/regis_andrade/
http://www.flickr.com/photos/mkmabus/
http://www.flickr.com/photos/tabor-roeder/
http://www.flickr.com/photos/janeyeseeyou/
http://www.flickr.com/photos/jenosaur/
13 komentarze:
Wow,
naprawdę, naprawdę świenty wpis. Głęboki merytorycznie, szczegółowy, z każdym kolejnym zdaniem sprawiający, że zaczynasz się zastanawiać nad otaczającą rzeczywistością. Brawo!
Pamiętam, jak nie raz zdarzało nam się rozmawiać na temat tego, że tak czy tak jesteśmy w systemie i pomimo faktu dążenia do braku przywiązań emocjonalnych z otaczającą rzeczywistością, nie da się - będąc jednym z "trybików" - na system nie oddziaływać.
Dobrze, że zwróciłeś na to uwagę w tym artykule - bo podejrzewam, że u niektórych może budzić się konflikt wewnętrzny w stylu "ale przecież nie mogę założyć piżamy do klienta, bo go stracę".
Tak, z każdym naszym działaniem wiążą się konsekwencje, które biorą się z zasad dynamiki społecznej i systemowej. Jednak dopiero w momencie, w którym możesz otwarcie powiedzieć "pieprzę to, czuję się zajebiście po prostu, bo jestem i mam wyrąbane na to, co kto o mnie myśli" jesteś autentycznie wolny.
Nie, to nie znaczy, że masz mieć tak naprawdę wyrąbane na zdanie innych, bo ucieknie ci cenny feedback.
To nie znaczy, że masz nie korzystać z praw dynamiki socjalnej, aby wywrzeć lepsze wrażenie i osiągnąć więcej z życia.
Chodzi tyko o mentalne nastawienie, które da ci odpowiedź na pytanie - czy to ty korzystasz z zasad, czy one z ciebie.
Zawsze w takim momencie ciśnie mi się na usta porównanie do Matrixa, ale już tyle razy o tym filmie tutaj pisałem, że nie będę się znowu powtarzał ;).
Dzięki za świetny artykuł i czekam na kolejne!
Pozdrawiam,
Bartosz Jezierski
Wiesz, ja jestem zdania, że w tym wszystkim trzeba znaleźć równowagę.
Wyprobówałam ten eksperyment, o którym piszesz podczas 3-tygodniowych wakacji w Hiszpanii. Bez makijażu, bez sukienek, butów na obcasie, z byle jakim plecakiem. Węwnętrznie czułam sie jak zawsze, jednak muszę przyznać, że zauważyłam ogromną zmianę w tym, jak odbiera mnie otoczenie.
W takim "bylejakim" stroju byłam mało atrakcyjna, ciężej było skupić czyjąś uwagę na sobie,kelnerzy już nie byli tak mili jak zawsze, ciężej załatwić nawet bilet na pociąg na stacji kolejowej, częściej byłam odbierana jako "włóczykij bez wykształcenia". Oczywiście były to powierzchowne sądy, ale jak dobrze może nas poznać osoba, która obsługuje nas w restauracji czy sprzedaje bilet?
Nie chcę tutaj się przechwalać, nie chcę , żeby to źle zabrzmiało, ale ładnym jest łatwiej. Znaleźć pracę, czasem uśmiechem można załatwić sprawę w urzędzie, dostać darmową herbatę w restauracji czy podwózkę do domu.
Już natura nas tak zaprogramowała, że jesteśmy wzrokowcami. Wszyscy, nawet podświadomie walczą o podtrzymanie gatunku, każdy chce przekazać swoje geny, a jak inaczej można przyciągnąć do siebie partnera/partnerkę niż przydziewając piękne piórka?
Nie uzależniam swojej percepcji odbierania siebie i świata od swojego wyglądu, ale po co mam odmawiać sobie przyjemności ułożonych włosów, czerwonej szminki i ładnych perfum?
Wszystko z umiarem.
Pozdrawiam serdecznie!
Artykuł ciekawy, przyjemnie się go czyta, ale jednak wbrew początkowym oczekiwaniom nie do końca jest dla mnie zrozumiały...
Zgadzam się z Twoim podejściem - całkowitego uwolnienia się od talizmanów społecznych, wszystkich "dodatków" i budowania sobie wartości poprzez błyskotki i gadżety.
Jednak jako kobieta patrzę na to inaczej niż Ty.
Lubię modę, interesuję się nią, uwielbiam oglądać stylizacje innych i tworzyć swoje własne! Myślę, że dla nas kobiet jest to o wiele ważniejsze i przede wszystkim sprawa ogromną przyjemność - samo dobieranie ubrań, dodatków, butów, torebek... :) Tak więc po co mamy nagle rzucić to wszystko i wyjść na imprezę w przysłowiowych "łachmanach" ? Przecież wiadomo, że będziemy czuć się delikatnie mówiąc nieswojo.. ale nie wynika to z przywiązania do ubrań.. wynika to z tego, że same dobieramy je PONIEWAŻ TO LUBIMY :)sprawia nam to przyjemność i nie ma sensu na siłę tego zmieniać..
Nie mniej jednak zgadzam się z ideą, która odrzuca kupowanie gadżetów w celu budowania swojej wartości socjalnej.
Każdy z nas się lubi ładnie ubrać. Większość z nas pewnie też nie pozostaje obojętna na komplementy. Jasna sprawa. Rozumiem wypowiedzi kobiet powyżej. Z pewnością potrzebujecie czuć się piękne, a właśnie w tym Wam pomagają ubrania i dodatki. Tak samo my faceci, chcemy budzić respekt. Stąd te samochody, siłownia itd.
Mimo wszystko, Rafał chciał to wszystko pokazać w innym świetle. Tak myślę. Nie ma nic złego w tym, że cieszy dobry perfum czy świetna kiecka. Problem pojawia się wtedy, gdy bez tego czujemy się beznadziejni i niepotrzebni. Kiedy to wszystko staje się naszym "ja". Te wszystkie zabawki są bardzo niebezpieczne, szczególnie dla tych, którzy nie mają do tego dystansu.
Z tego co wiem, prawdziwych nas możemy poznać po odruchach. Dla przykładu - jeśli ktoś Ci "pociśnie" zauważ jaka jest Twoja reakcja. Jak zareagowałbyś na to, gdy ktoś zacząłby się czepiać Twoich zdolności lub posiadłości ? Wpadłbyś w furię czy może lekko się uśmiechnął ?
Nasze tytuły, znajomości, uroda i wszystko inne to tylko swego rodzaju fajna otoczka. Łatwo ją przebić. Pytanie... Co jest w jej środku. Mocny rdzeń czy krucha słomka ?
Łatwo się mówi, prawda ? W takich czasach to nie jest łatwy temat. Z każdej strony zalewa nas fala społecznego programowania. Żeby to przetrwać trzeba głębszego spojrzenia na swoje życie. Potrzebna jest świadomość i samoobserwacja. Bez tego, chyba ani rusz.
I jak w wielu przypadkach można dojść do jednego:
Wyjdź poza swoją strefę komfortu, poczuj strach, dyskomfort, lęk, cierpienie a będzie Ci dużo lepiej.
Chciałem się tylko odnieść do wypowiedzi Dulcyney (nie wiem czy dobrze odmieniłem) :)
"Nie chcę tutaj się przechwalać, nie chcę , żeby to źle zabrzmiało, ale ładnym jest łatwiej. Znaleźć pracę, czasem uśmiechem można załatwić sprawę w urzędzie, dostać darmową herbatę w restauracji czy podwózkę do domu. "
Zastanawia mnie czy ładnym jest łatwiej, bo faktycznie chodzi o urodę. Czy być może ładnym jest łatwiej, bo bije od nich większa pewność siebie i różne inne cechy, których na próżno szukać u osób mniej atrakcyjnych, bo takie osoby są przekonane, że są na straconej pozycji.
Historia pokazuje, że wiele brzydkich osób osiągało sukcesy. :)
Cześć!
Pisałem też o tym kilka miesięcy temu, choć nie tak dużo. Z jednej strony takie talizmany są bardzo fajne, bo dzięki nim można się "wspomagać" w gorszych momentach. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie by jednocześnie mieć pewność siebie na wysokim poziomie i dokładać do tego "talizmany", które działają także na innych. Wszak prezencja i schludny wygląd wpływają pozytywnie na innych, co zawsze poprawi nasze efekty w kontaktach z nimi. Najważniejsze, by nie uzależniać się od noszenia fajnego ciucha. Bo kiedyś uroda, poprawiany biust, szminka i tapeta znikną, a zostanie to, co naprawdę trzyma nas w pionie :)
Bartku
Wielkie dzięki za tak pozytywny feedback. Zmotywowałeś mnie jeszcze bardziej do dalszej pracy, pisania i rozwoju. Cieszę się, że znalazłeś coś dla siebie w tym artykule i że jego treść z Tobą rezonowała.
Moim zdaniem w finalnym stadium nie chodzi o to, żeby pieprzyło nas co inni o nas myślą. Przekonanie pt. "I don't give a damn" jest etapem przejściowym. Stadium, w którym się buntujemy przeciw zależności od opinii innych ludzi. I zrywamy okowy.
Na kolejnym etapie uzyskujemy zrozumienie, że nie jesteśmy swoją tożsamością ani swoją wizją siebie tylko czymś nieopisanie większym. Więc jeżeli ktokolwiek ma jakiekolwiek negatywne zdanie o naszych osobach, to prawdziwych nas w żadnym stopniu to nie dotyka.
Daje nam wiele informacji zwrotnych o naszych tożsamościach i osobowości, ale jest zupełnie nieistotne na poziomie emocjonalnym dla naszego "wyższego ja".
Świetnie podsumowałeś to wszystko w zdaniu: "czy to ty korzystasz z zasad, czy one z ciebie."
Dzięki wielkie za Twój komentarz!
Podróżniczko Dulcyneo :)
Uważam właśnie, że czasem dobrze jest pójść w ekstremum w danym kontekście żeby potem wybrać najlepszy dla siebie punkt równowagi i uzyskać harmonię. Niezwykle pomaga w tym uzyskanie wglądu obu skrajnych punktów na naszej skali.
Nie przeczę absolutnie, że ludzie zachowywali się wobec Ciebie tak jak to skalibrowałaś i opisałaś.
Ale proponuję jeszcze jedną potencjalną interpretację.
Może również być tak, że posiadając przekonanie pt. ludzie gorzej reagują na niezadbaną kobietę, zwracają na nią mniejszą uwagę i są mniej mili, ustawiłaś sobie silny pryzmat, przez który filtrowałaś ich zachowania.
Tzn. załóżmy, że ludzie zachowywali się tak jak normalnie by się zachowywali, a Ty mając określone nastawienie wyłapywałaś z ich zachowania te rzeczy, które potwierdzały Twoje przekonanie, a które w innym razie umknęłyby Twojej uwadze.
Kolejną kwestią jest samospełniająca się przepowiednia. Jeżeli zakładamy, że ludzie będą reagowali na nas, z danego powodu, w jakiś określony sposób, to podświadomie zachowujemy się tak, żeby doprowadzić ich do takich reakcji.
Z drugiej jednak strony możliwe jest, że ludzie silnie zaprogramowani socjalnie w przypadku kobiety reagowali na wygląd i ubiór wiążąc z nim odpowiedni status. Temu nie przeczę.
To bardzo możliwe, jednak z moich "badań" i obserwacji wynika, że ludzie częściej tworzą błędne opinie na temat reakcji innych osób na siebie, pod wpływem jakiegoś przekonania (np. odnosił się do mnie arogancko bo mam porwane spodnie) aniżeli te reakcje są na prawdę zgodne z ich sądami.
Oczywiście możesz mieć również 100% rację w swoich obserwacjach, chcę po prostu żebyś poznała inne socjalnie i psychologicznie możliwe interpretacje danej sytuacji.
Co do przyciągania partnerów to przynajmniej w przypadku mężczyzn znacznie ważniejsza jest energia, siła poczucia rzeczywistości, osobowość i zachowania aniżeli sam czysty wygląd zewnętrzny.
Wiele kobiet patrząc z ramy socjalnej (promowanej przez gazety i TV) "nieatrakcyjnych" niesamowicie kręci facetów poprzez swój sposób bycia, kobiecość i zachowanie.
"ale po co mam odmawiać sobie przyjemności ułożonych włosów, czerwonej szminki i ładnych perfum?" - absolutnie nie musisz :) Kwestia jest taka, żeby wyjść ponad to, uzyskać od tego całkowitą niezależność a następnie wrócić i będąc wolnym bawić się tym do woli :)
Dzięki śliczne za komentarz i czekam na więcej :)
Anonimowa Czytelniczko :)
Staram się przeplatać rzeczy podstawowe z zaawansowanymi, chcąc trafić do szerszego grona odbiorców koncentruję się nad tym by dawkować wiedzę, zamieszczając zarówno artykuły dla początkujących w tej dziedzinie jak i siedzących w dynamice socjalnej od dłuższego czasu.
Chcę żeby artykuły były jak najbardziej przystępne, jednak nie uniknę pewnych bardziej zaawansowanych modeli i podejść przez wzgląd na tematykę.
Jeżeli cokolwiek jest jeszcze niejasne pisz śmiało - z przyjemnością odpowiem na każde zapytanie i wszystko wyjaśnię :)
To co napisałaś jest jak najbardziej okej. Jeżeli coś lubisz - rób to! To Twoje życie, masz prawo realizować je jak chcesz. Ja jednak w żadnym stopniu nie neguję tego, że panie ślicznie się stroją, komponują stylizację, interesują modą i budują swój styl.
Uważam jedynie, że tak jak wspomniałem powyżej dobrze jest uniezależnić się od tego w pełni emocjonalnie, wyjść ponad to a potem wrócić i świadomie bawić się do woli.
Nie chodzi o to, żeby nie nosić drogich zegarków. Chodzi o to, żeby umieć się nimi cieszyć nie przywiązując się do nich. Są - świetnie. Nie ma ich - to ich nie ma.
Chodzi również o to, żeby likwidować konteksty, w których czujesz się nieswojo i uzyskać pełną wolność emocjonalną. Sam nad tym sukcesywnie pracuję.
Żadna idea nie odrzuca kupowania gadżetów w celu budowania wartości socjalnej. Za pomocą gadżetów buduje się część wartości socjalnej w systemie. Takie są zasady dynamiki socjalnej. Nie zgadzać się z tym to jak nie zgadzać się ze zdaniem: "ludzie tworzą struktury społeczne".
To po prostu jest.
Chodzi o to, żeby korzystać z tego świadomie w systemie, ale pozostać od tego niezależnym emocjonalnie.
Ciuchy pozwalają Ci wyrażać siebie i się bawić, ale na wyższym poziomie nie świadczą o Twojej prawdziwej osobie absolutnie nic. Są okryciem wierzchnim Twojego ciała.
*****
Mam to szczęście, że jak mnie nie ma przy necie to Rafał zawsze odpowiednio ogarnie sytuację :)
*****
Rafale
Zgadzam się z tym co napisałeś. Najważniejszy jest ten emocjonalny dystans. Cieszmy się życiem w całej jego okazałości, relacjami, pieniędzmi, ubraniami, samochodami, gadżetami, ideami itd. itp. Ale uwalniajmy się od przywiązań.
De Mello powiedział kiedyś: "niczego się nie wyrzekaj, do niczego się nie przywiązuj."
Myślę, że gdy osiągniemy w pełni taki punkt zacznie się nasze prawdziwe życie.
Ważna rzecz, na którą zwróciłeś uwagę: reakcje!
Starajmy się zawsze obserwować nasze reakcję w sytuacjach gdy ktoś nas ocenia, mówiąc kolokwialnie "wrzuca nam", krytykuje, umniejsza naszej wartości, obraża. W momentach gdy nie mamy naszych błyskotek,wyglądamy relatywnie źle, czy mamy brudne ciuchy.
Obserwujmy wszelkie nasze mentalne dyskomforty by zrozumieć jakie jest ich źródło.
Potem zawsze możemy przerobić to w medytacji by się z tego w pewien sposób emocjonalnie oczyścić.
Dziękuję wszystkim serdecznie za komentarze :)
Pozdrawiam serdecznie!
Mikołaju
Podsumowanie wszystkiego do samego wyjścia ze strefy komfortu jest dosyć dużym uproszczeniem moim zdaniem. To prawda, że wyskakiwanie z naszego boxa obdziera nas z kolejnych warstw naszych iluzji, które są źródłem naszego:
-strachu
-dyskomfortu
-lęku
-cierpienia
Uważam, że można to uzyskać również inną drogą. Do wglądu można dojść dwiema drogami: poprzez akcję albo poprzez kontemplację. Od nas zależy, którą wybieramy.
Co do "ładności" zgadzam się z Tobą. Tak jak już odpisałem Dulcynei, kalibruję, że to, że ładnym jest łatwiej wynika z ich przekonania na temat wartości swojego wyglądu.
Grzegorzu
Po pierwsze uważam, że trzeba dążyć do momentu, w którym nie można pozycjonować pewności siebie. Pewność siebie po prostu jest.
Dziele ją na:
-pewność kontekstową - wtedy gdy oparta jest na statusach, kontekstach socjalnych, reakcji otoczenia na Twoją osobę, generalnie na czynnikach zewnętrznych
-pewność rdzeniową - płynącą z wnętrza i bezwarunkową, nie opiera się ona na przekonaniach nawet, a na dostępie do swojej prawdziwej natury, po prostu gdy uzyskujesz dostęp do siebie, łączność z prawdziwym JA, to automatycznie zyskujesz pewność siebie, pewne zakorzenienie, a potem możesz dobudować sobie do tego już dowolnie przekonania
Proponuję zatem: obdzierajmy się z kontekstów, w których się wspieramy talizmanami, dotrzyjmy do tego co: "naprawdę trzyma nas w pionie" a następnie wróćmy i zacznijmy się nimi bawić jako narzędziami komunikacyjnymi.
Ja np. wracam właśnie do dbania o swój ubiór i wygląd i pracy nad własnym stylem, ale już z poziomu pełnej wolności emocjonalnej od talizmanów.
Pozdrawiam serdecznie i wielkie dzięki za komentarze :)
Widziałem kiedyś pewien eksperyment, w którym dwie osoby sprzedawały pożywienie. Jedna osoba była przystojna a druga miała zdeformowaną twarz.
Wyniki pokazały, że osoba ze zdeformowaną twarzą sprzedawała więcej niż osoba o słusznej urodzie.
Mogło to być spowodowane nawet zwykłym ludzkim zachowaniem, które nazywa się... współczucie.
Choć znowu drugi eksperyment pokazał, że osobie brzydszej ciężej było dostać pracę (ale tu może też przekonanie pracodawców, ze ładny musi sprzedawać lepiej, bo w końcu wszyscy o tym mówią).
Ale nie o tym post ;)
Współczucie, albo też dysonans poznawczy pt. ta osoba ma "wadę" pt. deformacja wyglądu, należy tą wadę zrekompensować umożliwiając jej lepszy zarobek.
Zależy jaką pracę.
Wychodząc poza nasze interpretacje w kontekście dynamiki, niektóre zajęcia wymagają odpowiedniej aparycji a inne nie.
Pozdrawiam
"Jeżeli zostaną one im odebrane, nagle zaczynają czuć się źle, bezbronnie i podle. Tracą poczucie bezpieczeństwa i dostęp do swojej pełnej osobowości. Stają się skrępowane i nerwowe" - jakbyś mi w głowie siedział. Inna sprawa, że czas na zmiany :)
Bardzo potężny artykuł w internecie. Musimy być dla siebie mili. Pozdrawiam, Wacław Juliusz Jąder.
Prześlij komentarz
Komentujcie proszę albo zalogowani (Google, TypePad, OpenID, AIM etc.) albo korzystając z opcji Komentarz jako: Nazwa/adres URL.
Możecie wpisać imię (imię, nazwisko, nick) a adres URL pominąć.