sobota, 5 listopada 2011

Ludzie na ulicach transują - przekonaj się sam.

7

Hej

Uznałem, że na tego bloga będę wrzucał więcej rzeczy wyrwanych prosto z naszej rzeczywistości, ale dzięki którym będziesz mógł żyć pełnią swojej efektywności i świetnie się bawić.

Dzisiaj o misjach socjalnych, które robiliśmy w Warszawie, a dzięki którym przekonaliśmy się ilu ludzi na ulicach chodzi w dosyć stransowanym stanie świadomości.

Razem ze znajomym pewnego razu zabraliśmy się za tworzenie projektu pt. Meta Social Skill. Z tego projektu potem powstało świetnie przygotowane szkolenie Nadzwyczajny Talent Społeczny, z którym Grupa Szkoleniowa Altersense rusza jeszcze w tym roku kalendarzowym.


Na Meta Social Skill składały się różne misje socjalne mające na celu po pierwsze dotarcie do naszej Twierdzy Obojętności, czyli miejsca, w którym jesteśmy totalnie niezależni od rezultatu komunikacji. Tzn. komunikujemy się świadomie, mamy określony cel, ale na poziomie emocjonalnym jesteśmy całkowicie wolni od reakcji.

W skrócie, nie robi nam to co, ktokolwiek kiedykolwiek pomyśli o nas. Zupełnie i całkowicie. Taka niereaktywnosc jest wspaniałą rzeczą. Swoją drogą w Szamanie Osobowości zawrę dużo narzędzi, które pomogą Ci ją wypracować.

Wracając do tematu. Drugim i tak samo istotnym celem naszych socjalnych misji było zbadanie tego w jaki sposób ludzie zachowują się w różnych sytuacjach i sprawdzenie zasad dynamiki socjalnej "w polu".

Efekty były niesamowite.

Rozpoczęliśmy dzień rozgrzewką zaadaptowaną jeżeli dobrze pamiętam z Demonic Confidence'a. Zawiesiliśmy sobie wielki zegar na szyjach i na zmianę podchodziliśmy do przechodniów i pytaliśmy się o godzinę. Idąc prężnie przez ulicę, z tarczą zegarową o średnicy kilkunastu centymetrów na klacie, niewątpliwie przyciągaliśmy spojrzenia przechodniów.

To nic :)

Tutaj reakcje nie były jakie szałowe, czy przełamujące schematy. 80-90% ludzi zauważyło zegar i zaczęło się śmiać, albo jakoś komentować całe zdarzenie. Pojedyncze osoby patrzyły się na mnie jakby zupełnie go nie zauważały i sprawdzały mi na swoim ręcznym watchu godzinę tudzież mętnym wzrokiem skanowały swoje torebki i plecaki w poszukiwaniu komórki.

Rezultat: rozgrzaliśmy się troszkę przed naszą główną akcją i zauważyliśmy, że parę osób rzeczywiście jest tak bardzo zawieszona w swoich wewnętrznych rozważaniach, że nie zauważają ogromnego ściennego zegara, który raz wisiał na mojej, raz na Krzyśka szyi.

Poza tym jak to stwierdził kiedyś Derren Brown, czasem jest tak, że ludziom po prostu jest głupio i udają, że czegoś nie zauważają bo nie wiedzą jak się mają zachować. Czasem nawet udają trans na scenie, bo uznają autorytet hipnotyzera i głupio im przed publicznością, która jest nastawiona na efekty przedstawienia.


Prawdziwy szok miał dopiero nadejść.

Nasze zadanie na ten dzień było następujące: Krzysiek przebrał się w obcisły strój do biegania i założył odpowiednie butki. Skombinowaliśmy czarny, składany parasol w etui, który wyglądał dokładnie jak sztafeta.

Bardzo zainspirowała mnie jedna sztuczka, którą Derren zrobił w swoim programie Trick of the Mind. A mianowicie, czarnoskóry mężczyzna podchodzi do jakiejś kobiety na ulicy z mapą i prosi żeby pokazała mu jak ma dojść do określonego miejsca. Po jakimś czasie dwóch mężczyzn niesie drzwi i z jednej strony za nimi chowa się Derren z taką samą mapą. Mężczyźni wchodzą pomiędzy rozmawiającą parę i Derren zajmuje miejsce czarnoskórego mężczyzny. Szybko utylizuje sytuacje, rzucając komentarz na temat mężczyzn z drzwiami i wraca do rozmowy.

Kobieta zaabsorbowana wyjaśnianiem trasy absolutnie nie zauważa zmiany osoby, z którą rozmawia.

Wydawało mi się to totalnie niemożliwe.

Do momentu, w którym rozmawiałem z przyjacielem studiującym Business na University of Glasgow, który robił taką właśnie akcję na zajęciach z komunikacji i NLP.

No i chyba wiesz już, że musiałem to sprawdzić. Musiałem zobaczyć jak ludzie zareagują na coś takiego. Totalnie.

Mój żądny przygód, rozwoju i eksperymentów umysł popchnął mnie do następujących dwóch misji.

Misja 1

Podchodzę do idącej ulicą osoby, w centrum Warszawy, zatrzymuję ją i pytam jak mogę dojechać do Arkadii, zaznaczając przy tym, że chciałbym dojechać tramwajem. Osoba tłumaczy mi, że stąd najlepiej metrem. Ja upieram się przy tramwaju i słucham wyjaśnień. W tym momencie ukryty w tłumie Krzysiek biegnie ze sztafetą w moim kierunku, podaje mi ją i ja zaczynam sprint w połowie zdania. Ile sił w nogach.

Krzysiek zostaje i kontynuuje rozmowę od: jeszcze raz, który tramwaj? albo to jeszcze raz, jak mogę tam dojechać? Czy coś w tym stylu, jak gdyby nigdy nic.


Misja 2

Misja ta powstała spontanicznie bo nie byłem w stanie uwierzyć w to co mówił mi Krzysiek o reakcjach ludzi.

Chodziło o to, żeby zamienić się miejscami, a skoro nie miałem stroju do biegania, wymyśliliśmy co następuje.

Krzysiek rozpoczyna rozmowę, ten sam motyw. Następnie ja podchodzę stukam go w ramię i pytam: "przepraszam czy mógłby Pan powiedzieć mi, która godzina?" On wyjmuje ze swojej, przerzuconej przez ramię torby wielki naścienny zegar, podaje mi godzinę i odchodzi, po czym ja kontynuuję rozmowę jak gdyby nigdy nic.

Nie uwierzycie.

Pierwsza osobą, którą otworzyliśmy (zagadaliśmy, ach ta nomenklatura) była młoda kobieta, w wieku około 30, wychodząca z podziemnego przejścia przy Cepelii w centrum. Zacząłem rozmowę, powiedziała, że najlepiej metrem, upierałem się przy tramwaju. Dałem Krzyśkowi znak. W momencie gdy go zauważyłem odebrałem sztafetę i pobiegłem przerywając zdanie w połowie.

Odczekałem 10 minut. Spotkałem się z Krzyśkiem. Wyraz jego twarzy był bezcenny.

Powiedział, że kontynuował rozmowę jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna przez chwilę była zmieszana, jakby przez 2,3 sekundy i kontynuowała tłumaczenie trasy. Po prostu. Zero komentarza, normalna mimika, zero uśmiechu. Totalnie nie do pomyślenia.


Zrobiliśmy jeszcze z 8 takich podejść z bieganiem. Krzysiek powiedział, że raz dwie dziewczyny się śmiały i pytały dlaczego tak robimy, innym razem pani tłumaczyła w liczbie mnogiej "musicie z kolegą wziąć tramwaj któryś tam". Poza tym zero reakcji. Sekundowa konfuzja i kontynuacja tłumaczenia. Krzysiek utylizował zdarzenie przekazania sztafety i wracał do tematu.

Ludzie podobno nie uśmiechali się nawet i normalnie, zupełnie naturalnie dalej mu tłumaczyli dojazd.

Musiałem przekonać się na własnej skórze.

Zmiana ról, misja druga. Zaczynamy, pierwsza idąca osoba, jakaś pani w wieku pod 50 lat. Kopeć podchodzi, pytanie o godzinę, wielki zegar, zmiana miejsc.

-To jak mam dojechać do tej Arkadii w końcu?
-Tak jak panu powiedziałam przed chwilą, weźmie pan najlepiej to metro i wysiądzie na „Dworzec Gdański”. Nie ma sensu tramwajem.

Totalny szok. Totalny.

Następna osoba podobna reakcja. Zero konfuzji. Po prostu kontynuacja. I tyle.


Kilka razy nie wyszło. Jeden mężczyzna się roześmiał, jedna dziewczyna dziwnie się patrzyła, uśmiechała się i było widać, że się zorientowała. Następny gość, też widocznie rozbawiony, się zorientował.

Ale. Osoby, które się zorientowały jeszcze bardziej wyostrzyły moją kalibrację i utwierdziły moje przekonanie, że tam gdzie nam wyszło: NA PRAWDĘ WYSZŁO.

Ludzie, którzy kontynuowali rozmowę nie mieli żadnej zmiany fizjologii, najmniejszej konfuzji, uśmiechu, niczego. Kontynuowali ze mną rozmowę jak gdybym ja zaczął.

Powtarzam, obserwując reakcję tych, którzy zauważyli zamianę jeszcze bardziej uwierzyłem w to, że reszta jej nie spostrzegła.

Jedna bardzo ciekawa sytuacja z Panią z dosyć nieprzyjemną komunikacją:

-Dlaczego tak robicie?
-Jak? ? ?
-No tak, że jeden podchodzi się pyta, a potem drugi rozmawia?
-Ale o co Pani chodzi? Nie rozumiem, chciałem się po prostu dowiedzieć jak dojechać stąd do Arkadii.
-Ahaa, no weźmie Pan stamtąd tramwaj...

i Pani zaczęła mi tłumaczyć jak gdyby nigdy nic.

Silniejsza rama wygrywa. W stu procentach wierzyłem, że rozpocząłem z nią rozmowę.

Wnioski?

1. Ludzie na prawdę bardzo transują i pogrążeni w swoich własnych rozmyślaniach, spędzając większość dnia w downtime, nie zauważają ogromu rzeczy, które dzieją się dookoła nich.

2. Jeżeli coś wykracza poza czyjeś poczucie rzeczywistości i totalnie nie pasuje do wzorca to umyka percepcji. Po prostu negatywnie halucynujemy dane zjawisko. Nie zauważamy go bo wykracza poza nasze postrzeganie świata. Motyw przekazania sztafety i kontynuacji rozmowy tak bardzo łamie schematy, że w danym momencie dochodzi do konfuzji i nieświadomego go pominięcia. Ci ludzie prawdopodobnie kilka, kilkanaście minut po zakończeniu rozmowy mogli zrozumieć, że doszło do zamiany osób.

3. To co mówił Derren - komuś jest głupio w takiej sytuacji i zupełnie nie wie jak zareagować, więc wchodzi w silniejszą ramę. A podchodziliśmy ze stuprocentowym przekonaniem, w naszej głowie, pt. „JA zacząłem rozmowę” i że nie było żadnej sytuacji przerywającej.


Po prostu wiara w to była tak silna, że komuś było głupio ją przełamać i nie wiedział jak się w takiej sytuacji zachować ani co zrobić.

Powtarzam jeszcze raz: silniejsza rama wygrywa.

I jak wrażenia?

Ktoś z Was jest zainteresowany wzięciem udziału w projekcie pt. Meta Social Skill?

A może robiliście już tego typu misje?

7 komentarze:

Jakub Królikowski pisze...

Coś wspaniałego :D Biorę to w pole, nie ma innej opcji :D Muszę się tym pobawić.

Co robiłem... Absurdalne pytania. "Pingwiny czy zebry" a potem "dlaczego". Ta-dam, zatrzymujesz człowieka w środku dnia i daje Ci minutowy monolog czemu zebry są bardziej na miejscu niż pingwiny :)

Anonimowy pisze...

Jak dla mnie nic specjalnego. Moim zdaniem to są jedynie wasze domysły i dopisywanie historii do reszty bawiąc się dopisywaniem reszty.
Może ludzie też chcieli wyrwać się z rzeczywistości i weszli w waszą 'grę'. Może też nie mieli ochoty, humoru, nastroju, by wypytywać się o co chodzi. To że nie było konfuzji to tylko wasze założenie. To co myśleli ludzie to inna sprawa.
Tyle na temat.

Jakub Mikołajczak pisze...

Pamiętam, że widziałem kiedyś filmik z tego typu eksperymentu - kupa śmiechu :) Wierzę jednak, że doświadczenie go na własnej skórze, musi być niesamowicie ciekawym przeżyciem, prawda?

Co do komentarza pana anonimowego, to nie wydaje mi się, że możliwe jest, aby ludzie nagle stwierdzali "haha ale śmieszne, bedę udawać teraz, że nic nie zauważyłem i pobawię się z nimi". Myślę, że z zachowania każdego człowieka w takiej sytuacji można łatwo wywnioskować, czy spostrzegł ową "grę" czy nie.

Eksperymentuj dalej Rafał - może się z tego zrodzić wiele ciekawych wpisów! :)

Pozdrawiam
Jakub Mikołajczak

Rafał Cupiał pisze...

Hej

Kuba
Szczerze polecam :) Jak będziesz w Warszawie to się odzywaj, możemy razem porobić misje.

Dokładnie, ludzie wchodzą w ramę, jaką im narzucasz: pingwiny albo zebry. Opcja. Nie ma refleksji: ale o co kaman?

Swoją drogą, dobry pomysł, muszę też to wypróbować.

Anonim
Może, może, może. Może takie było ułożenie planet tego dnia :)

Prawda jest taka, że modelowe zachowania w dynamice socjalnej są w ogromnej mierze budowane na bazie indukcji.

Po drugie spędziłem na prawdę sporo czasu na treningu wrażliwości sensorycznej (sensory acuity) i wydaję mi się, że mam dosyć wytrenowaną kalibrację ludzkich reakcji.

Hmmm,, nie wydaje mi się natomiast, że było to dla nich pełne rozrywki wyrwanie się z rzeczywistości. Poza tym, co ma brak humoru do podświadomej reakcji konfuzji, która jest bardzo wyraźna i którą łatwo skalibrować.

To prawda, żeby w pełni korzystać z wrażliwości sensorycznej musiałbym mieć stan przed i po. A mając stan tylko po ucieka mi jedno odniesienie. Ale jestem w stanie wyłapać małe zmiany fizjologii odbiegające od fizjologii osoby w stanie Beta umysłu.

Oczywiście ludzie, którzy są obecni (Gamma) albo w pełnym relaksie (Alfa) mają zupełnie inną fizjologię i wystarczy kilka sekund żeby to ogarnąć.

I w pełni było to widać u ludzi, którzy się orientowali, uśmiech, rumieniec, sposób mówienia.

Konfuzja była przez kilka sekund do momentu utylizacji.

Poza tym, heeja :) z 16 osób? zbyt często powtarzany wzorzec.

A nawet jeżeli to przeczytaj raz jeszcze wniosek 3 :) Właśnie to napisałem.

Plus jak robisz coś takiego w momencie podejścia oczyszczasz się z założeń. Pełna obecność i empiria.

Dzięki za komentarz :)

Proponuję korzystać z imienia albo chociaż nicka, żeby była mniej anominowa dyskusja :)

Pozdrawiam

Magda Bednarczyk pisze...

Ja widziałam ten numer z podmienianiem osoby w jakimś programie, gdzie wkręcali ludzi. Aż trudno uwierzyć, że ludzie dawali się nabrać. A jednak:)

Nie wiem czy dobrze zrozumiałam: niektórzy faktycznie nie zauważali zmiany osoby, a niektórym było po prostu głupio i stąd ich reakcja, tak?

Rafał Cupiał pisze...

Można tak to ująć.

Z moich obserwacji wynika, że Ci ludzie na prawdę nie zauważali zmiany osoby. Totalnie.

Ale istnieje opcja, że znaleźli się pod presją i "udawali", że nie zauważają zmiany osoby.

Po prostu sytuacja zbyt przełamywała ich schemat poznawczy i nie wiedzieli jak się zachować.

Derren twierdzi, że tak się zdarza przy przerywaniu wzorców myślowych.

Pozdrawiam i dzięki za pierwszy komentarz :)

Rafał Cupiał pisze...

Anonimowy :)

Znalazłem interesujący filmik w tym temacie:

The Switcheroo

Co myślisz?

Ci ludzie też "nie mieli ochoty wypytywać się o co chodzi"?

:)

Pozdrawiam serdecznie

Prześlij komentarz

Komentujcie proszę albo zalogowani (Google, TypePad, OpenID, AIM etc.) albo korzystając z opcji Komentarz jako: Nazwa/adres URL.

Możecie wpisać imię (imię, nazwisko, nick) a adres URL pominąć.

 
Design by ThemeShift | Bloggerized by Lasantha - Free Blogger Templates | Best Web Hosting