wtorek, 20 grudnia 2011

Zarządzanie Świadomością cz. 1/4

6

Witaj

Chciałbyś móc zawsze, na zawołanie czuć się zupełnie wyluzowany?

Chciałbyś korzystać z nadzwyczajnej koncentracji i szybkości reakcji kiedy tylko tego potrzebujesz?

Chciałbyś mieć zawsze dostęp do pełni swojej osobowości i wszystkich swoich wspaniałych wewnętrznych zasobów, poczucia humoru i umiejętności?

Jeżeli tak to zapraszam :)


W dzisiejszym artykule zaprezentuję Ci jedną z najciekawszych i najbardziej użytecznych rzeczy jakie wypracowałem na swojej rozwojowej ścieżce. A mianowicie rozpoznawanie i zarządzanie swoimi stanami świadomości.

Medytuję już od dłuższego czasu, praktykując również różne formy kontemplacji, introspekcji i pracy z własnym umysłem. Zajmowałem się rozmaitymi rodzajami treningu mentalnego, wizualizacji, ćwiczeń oddechowych oraz emocjonalnych. Takich jak np. zazen, techniki huny, mindfulness, praktyka wdzięczności, naikan, tonglen itd. itp.

Podczas przygody z medytacją zauważyłem, że mój umysł zaczyna doświadczać niesamowicie unikalnych stanów świadomości, czasem takich, jakie przeżywałem naturalnie, w konkretnych sytuacjach życiowych i w różnych porach dnia, czasem stanów zupełnie dla mnie nowych i zadziwiających.

Po prostu eksperymentowałem z tymi wszystkimi doznaniami, które osiągałem poprzez praktykę medytacji. Wychodząc z założenia, że w każdym momencie swojego życia potencjalnie masz dostęp do każdego stanu emocjonalnego i mentalnego jaki przeżyłeś, stworzyłem techniki i ramy, dzięki którym można wypracować umiejętność zarządzania tymi stanami. Umiejętność świadomego ich odpalania i przełączania.

Do tego dokładnie opisałem poszczególne ich zastosowania.

Niniejsza seria artykułów będzie dosyć techniczna, ale wszystko po to żebyś dostał użyteczną wiedzę, z której od razu będziesz mógł korzystać.

Niektóre z tych stanów umysłu wiązały się z niesamowicie silnym uczuciem relaksu, inne z głupawką i nieokiełznanym śmiechem dosłownie ze wszystkiego naokoło, inne z ogromną świadomością zewnętrzną, widzeniem peryferyjnym i zanikiem habituacji dotykowej. Tzn. czułem jednocześnie nacisk swoich stóp na podłoże, dotyk wszystkich ubrań, które miałem na sobie i bylem też w pełni świadomy całego mojego ciała. Niesamowite uczucie. Szczerze polecam, to doświadczenie, którego nie da się w pełni zobrazować słowami.

Podczas innych stanów kontemplacyjnych dochodziłem do głębokich refleksji i myśli, że tak na prawdę nic nie ma obiektywnego znaczenia, a my sami nadajemy znaczenie wszystkiemu, takie jakie chcemy. Albo takie, jakie nam wpojono. Znałem wcześniej tą ideę z różnych książek i szkoleń, jednakże rozumiałem ją wyłącznie na poziomie intelektualnym. Na ogromnie ograniczonym poziomie logicznym.

Teraz poznałem ją na poziomie intuicyjnym i emocjonalnym. Prawdziwy odjazd. Można powiedzieć, że ją zinternalizowałem i stała się częścią mojego postrzegania świata.


Doświadczałem tak przeróżnych stanów świadomości, że zacząłem się zastanawiać czy jestem w stanie uzyskiwać te same stany poza kontekstem medytacyjnym. Czy mogę użytecznie je wykorzystywać w codziennym życiu, podczas pracy z ludźmi, prowadzenia szkoleń, podczas nauki czy też na imprezie.

Wiele eksperymentowałem, ale w końcu się nauczyłem. Tak jak powyżej napisałem - stworzyłem odpowiednią technologię, która działa w moim przypadku i w przypadku ludzi, z którymi pracuję.

I o tym będzie ten artykuł.

***

I na tym w sumie mógłbym swobodnie zakończyć wprowadzenie do serii, ale właśnie naszła mnie pewna, ciekawa refleksją związana z treningiem kontemplacji.

Podczas praktyki jednej z form medytacji tybetańskiej doznałem niesamowitego uczucia. Na poziomie emocjonalnym zrozumiałem, że słowa i system społeczny są grą, w której uczestniczymy. Tylko grą i aż grą. Grą wspaniałą i przebogatą w idee i znaczenia. Grą niezwykle kolorową.

Grą jednocześnie pełną bólu i cierpienia.

Ale cały czas wyłącznie grą.

Problem powstaje w momencie, w którym uznajemy grę za najbardziej prawdziwą rzeczywistość.

Doszedłem do chwili, w której uznałem, że rewelacyjnie jest się bawić słowami i korzystać z nich. Korzystać z tych wszystkich historii, którymi na co dzień żyjemy, historii o nas, o naszej rodzinie, naszym życiu, naszych związkach, ale nigdy, przenigdy nie zapominać o tym, że słowa są tylko umową społeczną, i nigdy, przenigdy się tymi ideami nie ograniczać emocjonalnie, ani prawdziwie się do nich nie przywiązywać.

Słowa są dźwiękami, którym umownie nadajemy znaczenie. By móc żyć w systemie. By móc porozumiewać się z innymi.

Żyj pełnią i baw się swoim życiem i znaczeniami jakie mu nadajesz.

Wiadomo - poruszasz się w społeczeństwie. Wiadomo - żyjesz wśród ludzi. Ale żyj świadomie i efektywnie.


Podczas kontemplacji natury wszechświata, zainspirowanej kilkoma godzinami czytania artykułów dotyczących kosmosu, astronomii i fizyki (tak i w takie rzeczy się bawiłem :), doznałem ciekawej zmiany perspektywy. Odczuwając ogrom wszechświata, absolutny, nieogarnięty ludzkim intelektem bezmiar, doszedłem do następującej konkluzji.

Nasza planeta jest maleńkim pyłkiem w skali wszechświata. Ziarnkiem piasku.

My jesteśmy maleńkim pyłkiem w skali naszej planety.

Jakie znaczenie mają więc nasze smutki i bóle?

Absolutnie żadne. Wiec skończmy nadawać im wartość.

I zacznijmy żyć pełnią każdego dnia i każdej chwili.


Zapraszam do lektury. W kolejnych częściach serii „Zarządzanie Świadomością” opiszę Ci najbardziej użyteczne stany umysłu, z których korzystam na co dzień oraz sposób w jaki Ty również możesz je uzyskać.


photos attribution:
http://www.flickr.com/photos/good-karma/
http://www.flickr.com/photos/katiemarinascott/
http://www.flickr.com/photos/bigmikeyeah/

6 komentarze:

Grzegorz :: programowanierozwoju.pl pisze...

Jakiś czas temu przypadł mi do gustu jeden cytat Mateusza Grzesiaka, mianowicie:

"Grasz w grę, ale jesteś spoza niej"

Tyczyło się to sytuacji, w której zaczynasz rozumieć, na czym polega świat, w przypadku Mateusza (i moim) jest to połączone mocno z The Work i kwestionowaniem wszystkiego co się da :) Najfajniejsze jest to, że nie muszę być nawet w połowie drogi do tego, co osiągnął on. Praca na historiach już od pierwszych momentów pozwala przejrzeć na oczy.

Wtedy następuje bardzo fajna sytuacja, w której rozumiesz pewne rzeczy i dostosowujesz się do nich, ale nie uznajesz ich za jedyne prawdziwe i rzeczywiste. Są ludzie, którzy żyją w świecie gier komputerowych, a są też ci, którym te gry dostarczają rozrywki na kilka wolnych chwil. Pierwsi nie rozumieją, drudzy owszem - i mają z tego fun.

Rafał Cupiał pisze...

Witaj Grzegorzu :)

Bardzo dobrze podsumowałeś całą tą ideę w swoim komentarzu.

Moja przygoda z The Work była dosyć krótka, czasem korzystam z tej metody podczas coachingów, ale w dalszej przyszłości zamierzam dogłębniej się jej przyjrzeć.

Podobne założenie można odnaleźć w jednym z odłamów buddyzmu. Wszystko jest opowieścią. Każde cierpienie i przejściowa radość jest opowieścią. Całe życie snujemy opowieści o nas samych, o naszych związkach, o naszych relacjach, o naszej przeszłości i przyszłości, o świecie.

Nadszedł czas byśmy dali sobie pozwolenie na to by bawić się tymi opowieściami. I zmieniać je tak, żeby były piękne i wyzwalające.

Wychodzę z trochę innego założenia. Nie kwestionuję wszystkiego co się da - bo nie muszę. Na poziomie intuicyjnym rozumiem już, że to WSZYSTKO jest grą i opowieścią.

Więc jeżeli jakaś opowieść mi nie pasuję - zmieniam ją na inną. Jeżeli jakaś opowieść jest nudna - czynię ją bardziej interesującą :)

Nadaje znaczenie opowieściom takie jakie chcę.

Dzięki za Twój komentarz i za to, że pojawiłeś się na tym blogu.

Swoją drogą ostatnio zrobiłem sobie przerwę na chwile serfowania po necie i natknąłem się na parę Twoich wypowiedzi na PCR. Muszę przyznać, że podoba mi się Twoja interpretacja rzeczywistości i część z Twoich poglądów rzeczywiście rezonuje ze mną.

Proponuję Ci mój artykuł o nadawaniu znaczenia:
http://natural-revolution.blogspot.com/2011/11/nadawaj-znaczenie-swojemu-zyciu-takie.html

Wydaję mi się, że odnajdziesz w nim parę interesujących idei :) Jestem ciekaw Twojego zdania.

Pozdrawiam serdecznie!

Grzegorz :: programowanierozwoju.pl pisze...

Dzięki za miłe słowo - artykuł dodaję do zakładek, niedługo się tam pojawię :)

Wiesz, z kwestionowaniem "wszystkiego co się da" mocno przesadziłem. Chodzi mi raczej o to, że czasem zdarza mi się ot tak, dla jeszcze lepszego oddzielenia się od projekcji umysłu, zakwestionować rzeczy oczywiste. Coś jak matrix - "there's no spoon", jeśli oglądałeś. Kwestionowanie tego, że ta łyżka istnieje.
Paranoja? Nie koniecznie, może po prostu pozwoli mi to być jeszcze bardziej świadomym. Kto właściwie wie, do czego prowadzą takie działania? Ja na przykład nie wiem, do czego prowadzi mnie moja praca. Owszem, mam cele, ale nie wiem do czego dojdę! Na tym właśnie to polega - nie wiem co się stanie, gdy przestanę wierzyć w istnienie łyżki. Dlatego mi się to podoba, bo jestem w najlepszej i najdoskonalszej grze świata. A ja lubię odkrywać możliwości gier :)

Mówisz, że jesteś świadomy tego, że jesteśmy ciągle w grze. Uwielbiam tą strategię, często stosuję ją w przypadku niekontrolowanych wybuchów "złych" emocji. Pojawia się smutek/gniew i od razu myślę sobie "Hej, dałem się wkręcić, ale wracam do świadomości. Chcę tego stanu?". Czasem chcę się zdołować, może to głupie, ale pojawia się u mnie taka potrzeba. Stąd to pytanie - nie ma sensu walczyć/uciekać. Trzeba wiedzieć, czego się chce i to brać. Jeśli chcę smutku to go tworzę - nie obchodzi mnie, czy społeczeństwo mówi że smutek jest zły :)

Ech komentowanie blogów ciągle powoduje, że mam pomysły na nowe wpisy. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiał dodawać kilka postów dziennie :) Ech ten rozwój, potrafi uzależnić.

Rafał Cupiał pisze...

Jak mógłbym nie oglądać Matrixa :) Przecież to klasyka klasyki kina :)

Wydaję mi się, że zrozumiałem Twoje podejście. Bardzo ciekawie :) Ale wchodzimy tutaj już na nieco wyższy poziom - kwestionowanie świata materialnego. Do tej pory kwestionowaliśmy słowa, opowieści, przekonania i świat idei. Zakwestionowanie świata materialnego, tej metaforycznej łyżki jest pójściem o krok dalej.

Ja w swoim postrzeganiu rzeczywistości doszedłem do całkowitego zakwestionowania świata idei, co nazwałem pozytywnym nihilizmem :)

Ale w sumie nigdy nie bawiłem się w kwestionowanie świata materialnego. Co prawda wychodzę z neurologicznego założenia, że skoro świat zewnętrzny za pomocą zmysłów projektujesz w swoim umyśle to oznacza, że w rzeczy samej jest światem wewnętrznym.

Że świat, którego doświadczasz jest w Tobie.

Ale wracając, kwestionowanie świata materialnego i rzeczy całkiem oczywistych rzeczywiście może doprowadzić do istnego przewrotu w postrzeganiu świata.

Wiesz, jeżeli chodzi o emocje to jakiś czas temu przeszedłem z zarządzania emocjami na akceptację emocji. Terapia Morita zakłada, że nie masz kontroli nad swoimi emocjami, masz kontrolę nad swoimi zachowaniami. Gdy emocje zaobserwujesz i zaakceptujesz to się ulotni. A mimo emocji zawsze podejmujesz właściwe działanie.

I to daje niesamowitą wolność. Bo możesz dostarczać sobie różnych bodźców emocjonalnych (filmy, muzyka, wycieczki do "egzotycznych" krajów), możesz w pełni asocjować się z emocjami i bawić nimi a potem pozwalać im się ulatniać.

Poza tym uważam, że przeżywanie i akceptacja emocji, oraz przekierowywanie energii emocjonalnej jest znacznie zdrowsze niż jej tłamszenie.

Z gniewem akurat nie chcę się asocjować. Nie chcę być gniewem. Bo przestałbym zachowywać się świadomie. Gniew obserwuje w swoim ciele i umyślę, zauważam go ("okej, czuję gniew") i akceptuję. Wtedy się ulatnia.

I również uwielbiam smutek. Uwielbiam patetyczne i wzruszające filmy. :) To takie wspaniałe katharsis.

Proponuję pisać te wszystkie arty jeżeli masz na to czas. Zawsze możesz wrzucić je z wyprzedzeniem i zadbać o to żeby Twój blog dobrze funkcjonował w czasie gdy Ty sobie wyjedziesz albo będziesz chciał poświęcić się innym sprawom.

Pozdrawiam serdecznie :)

Radosław Piotr Pietkiewicz pisze...

Fantastyczny artykuł! Dużo konkretów i osobistych doświadczeń.
Większość (to oczywiście generalizacja) pisze o zaletach medytacji, o tym co nam da, ale mało osób tak naprawdę pisze o osobistym doświadczeniu.

To co właśnie podoba Mi się w Twoim stylu pisania to autentyczność i szczerość.
Trzymaj tak dalej!

W całym blogu zakochałem się, gdy ujrzałem takie terminy jak "szaman" "totem" "huna", a jednocześnie przekładasz to na praktyczną wiedzę i docierasz do wielu środowisk jednocześnie.
Elastyczność i mądrość (często mylona z intelektem) jest tutaj niesamowitą wartością i drogą do czytelniczego sukcesu :)

Życzę zarówno sukcesów jak i wyzwań. Radości jak i smutku :)
Całej gamy ;)
Pozdrawiam
Radosław Piotr Pietkiewicz

Rafał Cupiał pisze...

Wielkie dzięki za tak motywujący komentarz :)

Cieszę się, że zawitałeś na tym blogu i cieszę się, że Ci się podoba i rezonuje z Tobą to co tutaj przekazuję.

A tak jak napisałeś "praktyczna duchowość" jest tym co mnie najbardziej pasjonuję i na czym się koncentruję.

Bo duchowość moim zdaniem ma prowadzić do prawdziwej przemiany umysłu, postrzegania, osobowości, odczuwania a w konsekwencji absolutnie całego życia.

Dzięki za życzenia!
Ze swojej strony życzę bycia obecnym każdego dnia. I żeby wewnętrzny uśmiech towarzyszył Ci w każdej chwili :)

Pozdrawiam
Rafał

Prześlij komentarz

Komentujcie proszę albo zalogowani (Google, TypePad, OpenID, AIM etc.) albo korzystając z opcji Komentarz jako: Nazwa/adres URL.

Możecie wpisać imię (imię, nazwisko, nick) a adres URL pominąć.

 
Design by ThemeShift | Bloggerized by Lasantha - Free Blogger Templates | Best Web Hosting