poniedziałek, 25 marca 2013

Najgłębsza Prawda

5


Siedząc przed ekranem swojego laptopa i zajmując się jedną z tych wielu "tak bardzo ważnych rzeczy", w pewnym momencie uświadomiłem sobie silnie swój oddech.

Przestałem pisać i zacząłem go z ciekawością obserwować. Pojawiła się myśl, refleksja. Myśl bardzo specyficzna, mocna, głęboka. Czym ten oddech, który w tym momencie się kończy, zanika, zamyka swój cykl świadomym wydechem, czym ... różni się od mojego ostatniego wydechu, który zakończy moje życie w aktualnej formie.

Każdy wdech i każdy wydech jest czymś absolutnie nowym. Unikalnym. Niepowtarzalnym. Jednocześnie tak jak świadomość czy płomień świecy, oddychanie wydaję się być podlegającym nieustannej przemianie procesem.

Jak chciałbym się czuć wydając ostatni oddech? Co byłoby wtedy dla mnie naprawdę ważne?

Odpowiedź przyszła od razu. Bez poprzedzających ją rozważań, analizy, hierarchizacji.

Wydając „ostatnie tchnienie” pragnę czuć, że dałem tyle głębokiej, prawdziwej miłości ludziom, których spotykałem na swojej drodze ile tylko byłem w stanie. A nawet dużo, dużo więcej.

Miłość.

Chcę czuć, że czerpałem głęboką radość z mojego życia, zanurzając się i zatracając w pełni zarówno w chwilach "zwykłych" jak i "niepowtarzalnie wyjątkowych", rozumiejąc, że granica pomiędzy nimi leży w umyśle.

Radość.

Chcę czuć, że zawsze miałem siłę, moc, jaja żeby żyć w zgodzie ze swoją najgłębszą prawdą. Że robiłem rzeczy, które naprawdę czułem, że autentycznie chcę robić, że realizowałem swoją życiową misję i że nie zakłamałem swojego istnienia z powodu małostkowych lęków i małostkowych przywiązań.

Prawda.

Czymkolwiek jest. Jeżeli jest.

Być może moje doświadczenie wynikało z przesytu Deidowską duchową otwartością. Może było związane z odtwarzaniem wielokrotnie sceny z Fight Clubu, w której Tyler prowadzi do chemicznego oparzenia na dłoni Narratora, wykładając mu jednocześnie swoją „duchową naukę” o prawdziwym życiu tu i teraz.

Możliwe.

A może po prostu coś zrozumiałem.



Każda komórka mojego ciała czuła to doświadczenie, każda komórka mojego ciała czuła przeszywającą wibrację oczywistości, głębi i mocy wglądu.

"it's only after we've lost everything that we're free to do anything..."

Rozwój duchowy to praktyka otwartości, uważności i akceptacji.

Zastanawiałem się czemu tak wielu ludzi zajmujących się rozwojem duchowym/osobistym, nie jest w stanie uzyskać dostępu do swojego głębokiego wewnętrznego spokoju, głębi miłości i radości. Intelektualnie przyswajając ogrom koncepcji szczęścia i zdrowego życia, będąc często całkowicie odciętym od swoich prawdziwych odczuć, żyjąc w małostkowych lękach, uniemożliwiających im pełne otwarcie na miłość, w tej właśnie jedynie prawdziwej, obecnej, aktualnej chwili.

Czuję, że po prostu często boimy się podjąć decyzji. Decyzji o tym by umierać dla tej właśnie chwili. Decyzji by w pełni zatracić się w bieżącym momencie, by się zanurzyć.

Zanurzenie się oznacza zatracenie przywiązania do swojego JA. Zatracenie swojego JA oznacza stracenie małostkowych lęków, mechanizmów obronnych, zakłamań świata. Oznacza po prostu bycie z tym co jest TERAZ.

Podjęcie decyzji wiążę się z lękiem. Co pozostanie gdy odpuścisz swoje JA? Czym jesteś jeżeli nie swoją tożsamością? Co się więc stanie jeżeli tożsamość się rozpuści? Jeżeli nagle przestanie istnieć?

Nie będzie Ciebie? Umrzesz? Znikniesz?

Tak.

Studiować Drogę to studiować siebie.
Studiować siebie to zapomnieć siebie.
Zapomnieć siebie to być oświecanym przez wszystko.

Dogen


Prawdziwa głęboka radość jest kwestią decyzji. Decyzji by zatracić JA i zanurzyć się w TERAZ. I dotykać i doświadczać miłości, spokoju, wdzięczności przekraczających granice.

By zawsze żyć w zgodzie ze swoją najgłębszą prawdą.

Rafał


photos attribution:
http://www.flickr.com/photos/bingisser/
http://www.flickr.com/photos/pagedooley/

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetny artykuł. Też uwielbiam "wstawki" po angielsku w tekście na blogu. Zapraszam do mnie, wprawdzie to blog m.in. o rozwoju osobistym, bardziej to taka mieszanka wybuchowa jak ja ;D Połączenie bloga o życiu w depresji, o wychodzeniu z depresji, o niestety nawrotach depresji, a przy okazji próba realizacji własnych planów, marzeń, celów. Własna chęć i dążenie do motywacji i inspiracji, głównie samej siebie, a jak to zmotywuje innych. Niech tak będzie :D Moja stronka: http://nakrawedziblog.pl/

Rafał Cupiał pisze...

Dziękuję za komentarz, cieszę się, że mój wpis Ci się podobał :)

Trzymam mocno kciuki za Twojego bloga!

Pozdrawiam
Rafał

Anonimowy pisze...

Ale KTO pomyślał tą refleksję? Czym jest JA decydujące się na odrzucenie JA, jak nie kolejnym JA?
Na podstawie swoich doświadczeń, uważam wiarę w JA za fundamentalny mechanizm obronny psychiki. I jak to często z mocnymi mechanizmami obronnymi - rozbija się je szokiem. Przeciążeniem.
Subiektywnie doświadczyłem, takiej sytuacji, przez medytację, w której pozostając uważnym, stara się rozpoznać różnicę pomiędzy myślą własną a obcą.
Oczywiście nie daje to żadnego wglądu w obiektywny obraz świata, albo wolności od mechanizmów obronnych. Jedynie wiedzę, że to słowo i wszystko może być iluzją. Większy spokój, też ułatwiający uważność.
JA nie może zostać odrzucone, bo to dzięki niemu funkcjonujemy. Można jedynie zrozumieć, że jest iluzją. Nie iluzją w stylu 'nie jesteś ego/myślami/ciałem'. W ogóle Cię nie ma. Jest tylko uwaga, która kieruje się sama w zależności od potrzeb organizmu w danym momencie, a tam gdzie się skieruje pojawia się JA.

Anonimowy pisze...

Chciałem dopełnić poprzednią wypowiedź.
Z perspektywy czasu, widzę, że kwestia o której wspominałem, nie dotyczyła stanów głębokiej uważności, które są "celem" rozwoju duchowego i medytacji. Według terminologii buddyjskiej to powyższe doświadczenie brzmi na wyzwolenie, tj. małe "oświecenie". Po ok. roku czasu od doświadczenia opisanego wyżej, poniekąd spontanicznie nadałem pewien kierunek rozwoju uwagi. Zaznaczę, że praktycznie w ogóle nie podejmowałem formalnej praktyki. I w przeciągu ostatnich 2 miesięcy doświadczałem wielu stanów. We wszystkich miałem dostęp do myślenia. Początkowo coraz stabilniejszy płytki UpTime. Później dołączyło do tego odczucie większej "żywości", oraz coraz pełniejszej przestrzeni. Następne stany były odczuwane bardziej mistycznie i dezorientująco, choć percepcja jeszcze bardziej się rozwinęła. Szczególnie charakterystyczny jest efekt ciągłości, płynności percepcji - trochę tak jakby całe życie oglądało się film w 24 kl/s, i nagle przeszedł on do 50 kl/s albo więcej. Aż w końcu za jakiś czas odpuściłem już całkowicie i znikły odczucia mistyczne i niepokojące, a spokój stał się jeszcze pełniejszy i otwarła się reszta zmysłów. Do lekkości psychicznej dołączyła lekkość fizyczna. Pełna otwartość na życie. Na wszystkie szczęścia i smutki. Krótko mówiąc, wow...
Myślałem, że już wcześniej doświadczam pełnego spokoju, braku dualizmów i jestem uważny, ale ten stan przekroczył moje wyobrażenia. I pomyśleć, że jeszcze 2 lata temu byłem człowiekiem permanentnie zestresowanym i od myślenia popadającym w nerwice.

Wcześniej uważałem ten blog za bardzo dobry. Jak sobie teraz myślę, że wypracowałeś własne i uniwersalne narzędzia, do osiągania tego właśnie stanu przez innych i mają one sprawdzoną skuteczność (sądząc po opiniach Twoich szkoleń) to naprawdę ogromny szacun :)

Anonimowy pisze...

Tak jeszcze dodam, że z tego wszystkiego sądzę, że wynika, że do tego stanu jest wiele dróg (jak zresztą często się słyszy w duchowości). Z czego jak się orientuje w tradycji buddyzmu mówi się o wyzwoleniu, z którego można podążać ku satori/pustce itp. Ale jak podejrzewam to można ominąć pierwszy etap (jeśli rzeczywiście można takowy wyróżnić) i i tak osiągać stan niedualny, jednak z reguły musi być on podtrzymywany przez medytację formalną. Z czego w obu przypadkach podejścia mogą być różne.

Poza tym wynika też, że odmian stanów flow/uptime może być multum. Mi np. po tym "wyzwoleniu" rozwinęło się z czasem poczucie flow, które było nawet przy myśleniu, ale uważność obejmowała jakby tylko sferę wewnętrzną. No i tych przejściowych stanów pomiędzy tym flow a stanem niedualnym (jeśli to to), wyróżniłem u siebie sporo.

Ale jeszcze chciałem żebyś odniósł się do jednej kwestii.
Zauważyłem, że silnie wiążesz stany flow i medytacyjne z zupełną wolnością emocjonalną i brakiem blokad w wyrażaniu siebie. Moje doświadczenie każe mi w to wątpić. Nie mówię, że tak nie jest, może coś pominąłem. Chodzi po prostu o to, że dostęp do tego bez wysiłkowego przebywania w nirwanicznej lekkości tylko trochę podniósł moją pewność siebie. Dalej często doświadczam gwałtownych zaniżeń samooceny i irracjonalnych obaw przed oceną. Perfekcjonizm w relacjach przybrał formę "nie chciałbym się przyczynić do irytacji tej osoby".
Tak sobie myślę, że to chyba w dużej mierze kwestia drogi. Twoje narzędzia zakładają gruntowną przebudowę przekonań na temat siebie i świata. Uzdrowienie osobowości.
Ja po prostu subiektywnie zrozumiałem bezsens tworzenia podziałów w głowie, iluzoryczność wcześniejszego pojęcia wolnej woli. A dalszy rozwój to już odbicie mojego perfekcjonizmu i fascynacji mechanizmami obronnymi, szczególnie swoimi. Nie było żadnego sportu, zdrowego odżywiania. Pozostawałem w dużej mierze w strefie komfortu. Uczenie się na błędach, samokrytycyzm, obserwacja emocji, to wszystko było, ale dla mnie dyskomfortem jest nie wyciągać nauki z czegoś.
No i tak myślę, szkodliwych przekonań w głowie było zbyt dużo, żeby rok czasu czy jakiś konkretny stan świadomości je wszystkie zlikwidował.
Te stany to wprowadzenie mózgu w inny stan funkcjonowania, ale wciąż to mózg jest przyczyną działań bo co innego. Muszą więc skądś te zasoby do wyrażania siebie być. Chyba nie można osiągnąć zupełnego nieuwarunkowania od emocji. Dobrze myślę?

Inna kwestia, że moim zdaniem, ten stan sam w sobie ogromnie ułatwia szczere poczucie pełni szczęścia, ale go nie zapewnia. Wciąż potrzeba się realizować, rozwijać, utrzymywać jakościowe relacje itd. I w sumie dobrze.

Byłbym bardzo wdzięczny za odniesienie się do komentarza :)

Prześlij komentarz

Komentujcie proszę albo zalogowani (Google, TypePad, OpenID, AIM etc.) albo korzystając z opcji Komentarz jako: Nazwa/adres URL.

Możecie wpisać imię (imię, nazwisko, nick) a adres URL pominąć.

 
Design by ThemeShift | Bloggerized by Lasantha - Free Blogger Templates | Best Web Hosting